Założyła
sweter i przypięła do piersi pozłacaną odznakę prefekta. Upięła włosy spinką w
kształcie motyla i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała zwyczajnie,
jak każdego innego dnia. Przygryzła lekko usta, spuszczając na nie wzrok.
Nieświadomie przeniosła się myślami w tamten wieczór, który spędziła wraz z
Malfoyem w jaskiniach pod zamkiem. Przypomniała sobie szum wodospadu i chłód,
który ją ogarnął, kiedy pod niego wpadła. Zaraz jednak pomyślała o ramionach,
które ją przytrzymały. Spojrzała w odbicie swoich oczu, tak jak spoglądała
wtedy w tęczówki Malfoya.
Dziś
wieczór miała go zobaczyć. W dole brzucha czuła dziwny niepokój, pomieszany z
jakąś nieznaną ekscytacją. Uśmiechnęła się do siebie, mając przed oczami
wspomnienie pocałunku. Lecz już po chwili to uczucie zostało zmiażdżone przez
powracający rozsądek. Twarz Scorpiusa Malfoya, pełna skupienia, rozmazała się,
by przyjąć wyraz pogardy. Ironiczny uśmiech zagościł na jego ustach, a w dłoni
pojawiła się różdżka. Aż drgnęła, kiedy we wspomnieniach zaklęcie uderzyło w
jej klatkę piersiową. To było w trzeciej klasie; jedyny raz, kiedy udało mu się
ją pokonać.
Ocknęła się
z rozmyślań, ściągnęła łopatki i jeszcze raz przyjrzała się sobie i swojej
poważnej minie. Postanowiła nigdy więcej nie wspominać tego niefortunnego
wieczoru. To wszystko nic nie znaczyło. Byli zmęczeni i podatni na magiczne
opary, które mogły unosić się w jaskini. Nic dziwnego, że oboje dziwnie się
zachowywali. Taka sytuacja więcej się nie powtórzy, już Rose się o to
zatroszczy. Kiwnęła głową, jakby chciała przekonać sama siebie i wyszła z łazienki,
by następnie opuścić Wieżę Gryffindoru.
Malfoya
spotkała jak zwykle w umówionym miejscu. Już tam na nią czekał, opierając się
nonszalancko o ścianę i przyglądając się swoim paznokciom. Miał na sobie
szkolny mundurek, ale nie założył szaty, podobnie jak ona. Na jego piersi
również pobłyskiwała odznaka, a różdżka, która wystawała z kieszeni, wyglądała
jakoś groźnie. Rose zatrzymała się na chwilę, wzięła głębszy oddech i odgoniła
od siebie myśli o nim. Raźnym krokiem ruszyła w jego stronę, lecz nie zatrzymała
się tylko przeszła obok.
- Dobrze,
że już jesteś. Robimy jak zazwyczaj – mówiła, idąc w kierunku schodów. Chciała
mieć ten obchód z głowy.
Scorpius
oderwał się od ściany i stanął na środku korytarza, twarzą zwrócony w jej
kierunku, pytając:
- Nie masz
mi nic do powiedzenia?
Zatrzymała
się i spojrzała na niego, obracając się.
- Słucham?
– zapytała, nie do końca pewna, o czym mówił.
- To ja
słucham – odpowiedział, zakładając ręce na piersi i spoglądając na nią z
wyższością. Ta sytuacja wyraźnie go bawiła, ironiczny uśmieszek zdradzał jego
rozbawienie.
- Chyba nie
rozumiem o co ci chodzi – powiedziała, nie zrobiwszy nawet kroku. Podobnie jak
on skrzyżowała ramiona i przyglądała mu się, marszcząc czoło.
- Rzuciłaś
się na mnie w tej jaskini – stwierdził, a jego głos zadrżał od wstrzymywanego
śmiechu. Omal nie parsknął, kiedy Weasley otworzyła ze zdumienia usta, a w jej
oczach naraz zapłonęła dzika złość. Opuściła ręce i zrobiła krok w jego stronę.
- Ja na
ciebie? – spytała, dotykając dłonią najpierw swojej klatki piersiowej, a
później wskazując palcem jego. – Chyba śnisz. To ty mnie pocałowałeś! –
powiedziała pewnie, prostując plecy i starając się spojrzeć na niego z pogardą.
- Wcale nie
oponowałaś – rzekł głośno i dobitnie, obserwując jej reakcję. Zapowietrzyła
się, starając znaleźć odpowiednie słowa. Zaśmiał się cicho. – Możesz już
przyznać, że to było twoje marzenie. Nikomu nie powiem – zakpił.
- Jak
śmiesz? – wycedziła przez zęby. Podeszła do niego i stanęła w niewielkiej
odległości, dźgając go palcem wskazującym w pierś. Musiała podnieść głowę, żeby
móc patrzeć mu w oczy. Widziała w nich rozbawienie. – To ty nie mogłeś się
opanować. Jakbyś miał do tego prawo! Ale wiedz, że to się więcej nie powtórzy.
Nie jestem taka – warknęła. Już chciała się odwrócić, kiedy złapał ją mocno za
nadgarstek i zmusił, by została w tym miejscu.
- Jaka,
Weasley? – zapytał poważnie. Spojrzała odważnie w jego oczy, wyrywając dłoń.
- Wszyscy
doskonale wiemy, z jakimi dziewczynami się zadajesz – odpowiedziała, unosząc
sugestywnie brew. Kącik ust drgnął jej na widok rzednącej miny Malfoya.
- A ty taka
nie jesteś, tak? Weasley, kogo próbujesz oszukać? Może nie jesteś dokładnie
takim typem dziewczyny, ale… spójrzmy prawdzie w oczy… chciałaś tego pocałunku…
- Przymknij
się – wtrąciła.
- … tak
samo jak każda inna! Pod tym względem nie różnisz się od tamtych panien,
chciałaś, żebym cię pocałował, bo może wtedy poczułabyś się mniej
bezwartościowa…
- Zamknij
się! – krzyknęła, przysuwając się jeszcze bliżej niego.
- Bo co? –
zapytał buńczucznie.
- Bo jak
wyjmę różdżkę…! – zagroziła, sięgając w kierunku pleców, gdzie za paskiem
spódnicy miała wetkniętą różdżkę.
Malfoy
spojrzał na nią zaskoczony, a potem, bez uprzedzenia, tak po prostu wybuchł
śmiechem. Nagle jego ostre rysy wygładziły się, a głośny śmiech poniósł się
echem po korytarzu. Rose wmurowało. Dosłownie nie potrafiła się poruszyć. Nagły
wybuch śmiechu ją zaskoczył, nie do końca pojmowała, co tak naprawdę się stało.
Ale zaraz dotarło do niej coś jeszcze, co również przyczyniło się do jej
zszokowania. To nie był jego zwykły śmiech. Wiele razy słyszała jak ironicznie
wyśmiewał innych, widziała jak zmuszał się do uśmiechu, słysząc czyjś debilny
żart. Ten śmiech był inny, nie wymuszony, nie ironiczny, nie sztuczny. Był…
prawdziwy. To odkrycie zaskoczyło ją tak bardzo, że bezwiednie opuściła rękę
wzdłuż ciała i przyglądała mu się chwilę. Odchylił lekko głowę do tyłu i
przymknął powieki. Chwycił się nawet za brzuch. Nigdy go takiego nie widziała.
Nigdy.
- Dobrze
się czujesz? – spytała po chwili, marszcząc czoło i wciąż na niego patrząc.
Zaróżowiły mu się policzki od tego śmiechu. Uspokoił się dopiero po chwili i
spojrzał na nią, wciąż roześmianymi oczami. Zdumiała się wielce, dostrzegając w
nich łzy.
Naprawdę doprowadziłam go do takiego stanu?
- Tak – odpowiedział, uśmiechając się. – Zróbmy to,
co mamy do zrobienia i wracajmy do swoich zajęć – dodał. Z ust zniknął uśmiech,
twarz na powrót przybrała poważny wyraz i tylko oczy zdradzały jeszcze oznaki
rozweselenia. Rose była pod ogromnym wrażeniem zdolności tego człowieka do tak
szybkiej zmiany. Obrócił się i poszedł w stronę wschodniego skrzydła,
zostawiając ją samą. Spoglądała za nim jeszcze chwilę, dopóki nie zniknął za
zakrętem, wciąż słysząc w głowie jego szczery śmiech.
Kiedy
odchodził, poczuł dziwny smutek, jakby wcale nie chciał jej tam zostawiać.
Wciąż widział przed oczami jej zaróżowione od złości policzki oraz kilka
pasemek włosów, które wymsknęły się z objęć spinki i otaczały jej jasną twarz.
Nawet zezłoszczona wyglądała ładnie. Choć o wiele bardziej lubił, kiedy się
uśmiechała. Zauważył, że czasem robiła to nieświadomie, idąc korytarzem i
rozmyślając nad czymś. A kiedy po przebudzeniu dzisiejszego popołudnia dotarło
do niego, że lubił na nią patrzeć, zadziwił tym sam siebie. Lecz naprawdę zdumiał
się dopiero przed chwilą, kiedy Weasley przypadkowo, może nawet nie wiedząc co
robi, rozśmieszyła go. Już dawno się tak nie śmiał, szczerze i głośno. Niech mnie Merlin, prawie się popłakałem! Nie
dlatego, że nie lubił się śmiać, po prostu nikt nie potrafił go zmusić do
śmiechu. I nagle uświadomił sobie
jeszcze jedną rzecz: Weasley była pierwszą osobą, której się to udało. Pierwszą
od bardzo dawna.
Zatrzymał
się i spojrzał ponad ramieniem, jednak znajdował się już za zakrętem i nie mógł
dostrzec Gryfonki. Nie był nawet pewien, czy dalej tam stała.
- A niech
mnie… - szepnął tylko.
*
- On
oszalał! Dosłownie, stracił rozum! – powiedziała Rose, wchodząc do dormitorium,
kiedy skończyła patrolować korytarze. Już wcześniej zauważyła w Pokoju Wspólnym
Pamelę i Dakotę, które próbowały napisać pracę domową oraz Nicole, która grała
z jej bratem w gargulce. Dlatego też zamaszyście otworzyła drzwi i zwróciła się
do przyjaciółki, będąc pewną, że oprócz niej nikogo w pokoju nie ma. Shila
spojrzała na nią nieobecnym wzrokiem. Weasley zamknęła drzwi i przysiadła na
skraju łóżka przyjaciółki.
- Wszystko
w porządku? – spytała, mrużąc oczy i przyglądając się jej bacznie. Ishihara
uciekła wzrokiem w bok.
- Wiem kto
jest moim tajemniczym wielbicielem – powiedziała cicho, podciągając kolana pod
brodę. Rose uśmiechnęła się, nie rozumiejąc zachowania Azjatki.
- Ten od
niebieskich kopert? – zapytała podekscytowana. Shila kiwnęła głową. – Fajnie,
kto to?
Ishihara
spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami. Weasley wciąż się uśmiechała.
- Willow.
Imię
zawisło w powietrzu. Uśmiech zniknął z twarzy Rudej, zastąpiony niezrozumiałym
wyrazem.
- Och… -
wymsknęło jej się. Shila parsknęła urywanym śmiechem, bardziej żałosnym niż
wesołym. Zapadła niezręczna cisza. Shila rozmyślała nad całą tą sytuacją,
zastanawiając się, jak to możliwe, aby młoda dziewczyna wysyłała jej takie
listy. Analizowała wszystkie ich wspólne spotkania i doszukiwała się jakich
wskazówek. Natomiast Rose nie wiedziała po prostu co powiedzieć. Chciała jakoś
ulżyć przyjaciółce, powiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają, ale… pierwszy raz
coś takiego widziała.
- Co
zamierzasz? – spytała w końcu, chcąc przerwać milczenie.
- A co
powinnam zrobić? – Shila spojrzała na nią. – To nie jest… normalne. Nie
codziennie mnie coś takiego spotyka – powiedziała, wstając. Zaczęła nerwowo
przechadzać się po pokoju i przeczesywać palcami włosy. Rose obróciła się i
obserwowała ją dłuższą chwilę.
- A Jose?
To coś poważnego? – zapytała, marszcząc czoło. Shila zatrzymała się na chwilę i
wzięła głębszy wdech.
- Chyba…
- Chyba? To
raczej oczywiste, że coś jest między wami, ciągle gdzieś znikacie – powiedziała
Weasley, na co Ishihara uśmiechnęła się subtelnie i jednocześnie lubieżnie. –
Nie chcę wiedzieć – dodała szybko Ruda, unosząc do góry dłoń, żeby powstrzymać
przyjaciółkę od złożenia zeznań.
- Mniejsza
o to… mówiłaś, że ktoś oszalał? – Shila usiadła na łóżku obok niej, pytając o
jej wcześniejszą wypowiedź.
- Tak!
Malfoy! Stracił rozum! – odparła, nieco nadgorliwie gestykulując. Shila uniosła
do góry brew. – Najpierw oskarża mnie o bycie napaloną na niego panienką,
kłócimy się, a on jak gdyby nigdy nic wybucha śmiechem! Całkowita psychoza! –
zawołała.
Ku jej
rozpaczy Shila, podobnie jak kilka godzin wcześniej Malfoy, również wybuchła
śmiechem. Rose skrzywiła się i, jęcząc żałośnie, zasłoniła twarz dłońmi.
- Rose,
wiesz, co ja myślę? – spytała Azjatka, uspokajając się. Położyła dłoń na
ramieniu przyjaciółki i poczekała aż ta podniesie na nią swoje spojrzenie.
Następnie uśmiechnęła się i powiedziała spokojnie: - Że powinnaś schować swoje
uprzedzenia i jeszcze raz zatrzymać z nim czas.
- Że co? –
zapytała zaskoczona, lecz Shila już nic nie odpowiedziała. Zamiast tego wstała
i mrugnęła do niej, a kiedy Rose ponownie chciała zadać pytanie, do dormitorium
weszła Nicole. Zatrzymała się w pół kroku, spoglądając po kolei to na
zadowoloną z siebie Shilę, to znów na podenerwowaną Rose.
- Ee…
przyszłam nie w porę? – spytała.
- Nie.
- Tak –
odparły jednocześnie. Nicole uniosła do góry brew i ułożyła usta w dziubek,
zastanawiając się przez chwilę, co powinna zrobić. Spojrzała ponad ramieniem na
Pokój Wspólny, zaraz jednak zrobiła krok do przodu.
- O-kej… -
mruknęła. – Wezmę tylko kilka rzeczy i już mnie nie ma – powiedziała,
podchodząc do swojego łóżka.
- Daj
spokój, nie musisz nigdzie iść. Skończyłyśmy rozmawiać – stwierdziła Shila,
przycupnąwszy na krawędzi materaca. Uśmiechała się przyjacielsko, spoglądając
na Nicole. Kątem oka widziała, jak twarz Rose przybiera odcień głębokiej
czerwieni, a z uszu niemal leciała jej para. Ishihara próbowała powstrzymać się
od śmiechu, uparcie wpatrując się w blondynkę.
- Skoro tak
mówisz – mruknęła Nicole, rzucając się na łóżko i sięgając po paczkę
czekoladowych ciasteczek. Chwyciła jeszcze jakąś książkę i całkowicie
odpłynęła, wypełniając pomieszczenie dźwiękiem chrupania smakowicie pachnących
ciastek.
*
Poczuła na
policzkach prażące ciepło, a w dłoniach miękki, sypki materiał. Zamrugała
powiekami, unosząc głowę i zerknęła na swoje palce, między którymi przesypywał
się złocisty piasek. Zaskoczona rozejrzała się dookoła, dostrzegając we
wszystkich kierunkach bezkresny ocean pustyni. Niebo było błękitne i nie usłane
żadną chmurką, a słońce świeciło wysoko i jakby naśmiewało się z jej
nieprzystosowania do wysokich temperatur. Czuła strużkę potu, płynącą jej po
plecach. Wypuściła głośno powietrze i poruszyła koszulką, żeby wprawić w ruch
powietrze i ochłodzić nagrzane ciało.
Wzrokiem
przeczesywała okolicę, ale na horyzoncie nie widać było niczego z wyjątkiem
piasku. Kiedy wstała, coś potoczyło się po jej nodze. Zdezorientowana spojrzała
w dół, dostrzegając srebrną zawieszkę w kształcie skorpiona. Już chciała się po
nią schylić, ale w ostatnim momencie zrezygnowała z tego pomysłu.
- O, nie!
Tym razem się nie nabiorę. Poprzednio rozpętała się burza piaskowa –
powiedziała, a jej głos zabrzmiał nienaturalnie głośno na tym cichym pustkowiu.
Jeszcze raz omiotła wzrokiem okolicę. Zdawała sobie sprawę z tego, że śpi i chciała
się obudzić, ale ani bicie się po twarzy ani szczypanie w przedramię nie
pomogło. Zrezygnowana westchnęła i zrobiła koło wokół własnej osi, bezradnie
zakańczając je klapnięciem tyłkiem na piasek.
- Moje sny
są kretyńskie. Co to niby oznacza, hę? – spytała, spoglądając w niebo, jakby
miało jej to pomóc w rozwiązaniu zagadki. - Agr! Chcę się obudzić! Halo! –
wrzeszczała. Odnalazła w sobie jakieś nowe pokłady energii i zapału, wstała
szybko i machała rękami w stronę słońca. Nagle jej uwagę przykuło co innego.
Znów, podobnie jak poprzednim razem, jej włosami targnął porywisty wiatr, a w
oczy sypnął drobinkami piasku. Opuściła ręce i powoli, przełykając ślinę,
odwróciła się o 180 stopni. Jej oczom ukazała ogromna fala piasku, sunąca
wprost na nią. Poprzedzał ją cień wielkości wieżowca, który skrywał w swoich
ciemnościach już znaczną część pustyni.
- Aaaaa! –
wydarła się przerażona, dopiero po chwili ruszając z miejsca. Zaraz jednak
przypomniała sobie o srebrnej zawieszce. Zawróciła, chwyciła ją w dłonie i
ponownie zaczęła uciekać w przeciwnym kierunku, krzycząc jak opętana. –
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Już nie będę narzekać na moje sny!
Błagam, ja nie chcę umierać! – kwiliła, zaciskając powieki i biegnąc przed
siebie. Wyglądało to raczej tragicznie, gdyż zapadała się po kostki w piasku,
ale nie poddawała się.
Kiedy w
końcu otworzyła oczy, dotarło do niej, że horyzont wygląda jakoś inaczej.
Przybliżył się i znajdował zaledwie kilkanaście metrów przed nią. Kiedy
przyjrzała się dokładniej dostrzegła także wzmożony ruch piasku, a także
poczuła jak ziarenka uciekają jej spod stóp. Naraz zrozumiała, że miała przed
sobą wodospad… czy raczej piaskospad. Nie
ma nawet takiego określenia!… Ogromny wodospad piachu!
- O
Merlinie! – wydarła się, próbując się zatrzymać i odwrócić, ale nurt stał się
nagle tak silny, że zwalił ją z nóg, ciągnąc w dół. Z przerażającym wrzaskiem
zsunęła się z urwiska, a goniąca ją fala popędziła za nią.
Zakrztusiła
się, przechylając poza krawędź łóżka i wypluwając na podłogę zwilżony śliną
piach. Kaszlała jeszcze chwilę, budząc przy tym Shilę, która spojrzała na nią
zaspanymi oczami.
- Hej,
Rose… wszystko ok… - wymamrotała Azjatka. Weasley nie odpowiedziała, zbyt
zajęta wypluwaniem z ust piachu. Ishihara i tak nie miała jej tego za złe, gdyż
niemal od razu zasnęła.
Ruda
odkaszlnęła jeszcze kilka razy, sięgając po szklankę z wodą. Przepłukała buzię
i, nie bacząc na to co robi, wypluła zawartość na podłogę. Już i tak była
brudna od piachu, a ona musiała się pozbyć tego uciążliwego zgrzytania między
zębami. Kiedy podniosła głowę, jej uwagę przykuło żółte światło, dochodzące z
półki nad łóżkiem. Uklękła na materacu i, marszcząc czoło, chwyciła w dłonie kostkę
Rubika. Żółta ściana, podobnie jak czerwona, była ułożona, choć Rose nie
przypominała sobie, aby ostatnio bawiła się tą łamigłówką. Światło wydobywało
się tylko z żółtego boku i jakby… pulsowało.
*
Nagle
znalazł się w górach. Zdziwiony rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, jak
to wszystko możliwe… Był w dormitorium, szykował się do snu, a tu z nikąd…
wyrosły przed nim skalne urwiska i wzniesienia. Spojrzał w zachmurzone niebo,
dostrzegając wolno sunące w powietrzu ptaki. Nie potrafił określić gatunku…
były wielkie i czarne. Zrobił kilka obrotów wokół własnej osi, starając się
zorientować, gdzie jest. Nie poznawał tego otoczenia, to nie były żadne znane
mu skalne góry.
Spojrzał na
swój strój i stwierdził ze zdziwieniem, że ma na sobie tylko dresowe spodnie,
które służyły mu za piżamę. Było mu trochę chłodno w nagi tors, dlatego
przeczesał wzrokiem okolicę, by znaleźć dla siebie jakąś koszulę. Zamiast niej,
dostrzegł między skałami odblask, jakby słońce odbijało się w lustrze. To było
dziwne, bo słońca wcale nie było. Zaciekawiony podszedł bliżej i już po chwili
schylał się, odgarniając dłonią kilka mniejszych kamieni i wydobywając
spomiędzy nich szklaną butelkę, zatkaną gumowym korkiem. Otworzył szeroko oczy,
przyglądając się zawartości przezroczystego naczynia. To była róża. Najpiękniejsza,
jaką dotąd widział. Unosiła się lekko, nie dotykając żadną swoją częścią
ścianek butelki, nawet jeśli ją przechylił. Miała prostą łodygę z kilkoma
zielonymi liśćmi i kolcami ostrymi jak brzytwa, a jej płatki były tak
intensywnie czerwone, że przywodziły na myśl kroplę krwi.
- Niezbyt
odpowiednie miejsce na takie cuda – powiedział do siebie, a jego głos poniósł
się echem wśród skał. Wstał z klęczek i rozejrzał się. Miał do wyboru dwie
drogi, w prawo lub w lewo. Kierując się „zasadą prawej ręki”, skręcił w prawo.
Zatrzymał się na chwilę, kiedy doszedł go dźwięk uderzających o siebie kamieni.
Z początku był cichy, jakby ktoś rzucił kamyczkiem o chodnik, ale powoli stawał
się coraz głośniejszy. Zaniepokojony uniósł głowę i dostrzegł lecące wprost na
niego skały. Lawina skalna, pomyślał
tylko nim rzucił się biegiem do ucieczki. Ściskając w dłoni butelkę z różą,
biegł przed siebie, uważając by się nie potknąć. Szukał jakiegoś schronienia,
słysząc za sobą spadając głazy.
Kilkanaście
metrów przed sobą dostrzegł szczelinę w ścianie. Przyspieszył nieco i niemal w
ostatniej chwili, nie będąc do końca pewnym czy się zmieści, wskoczył tam i
odwrócił twarz. Oddychając szybciej obejrzał się, patrząc na wciąż toczące się
skały. Odsunął się od wlotu i odwrócił, sprawdzając jak daleko będzie musiał iść,
aby wyjść po drugiej stronie góry. O ile
to w ogóle możliwe.
Normując
oddech, trzymając w dłoniach różę, ruszył przed siebie. Wcale nie musiał iść
tak daleko. Zrobił zaledwie kilkanaście kroków, kiedy wyszedł na swego rodzaju
polanę.
- O żesz
ty… - mruknął, z zachwytem patrząc na coś, co stało po środku skalnego
zagajnika. Już chciał podejść bliżej, kiedy nagle potknął się o wystający
kamień.
Uczucie
spadania zawsze powoduje, że się budzisz. Scorp ocknął się, uświadamiając
sobie, że był to tylko sen. Zmarszczył czoło, czując jak coś uwiera go w
lędźwie. Sięgnął dłonią pod kołdrę i wyjął stamtąd niewielki kamień. Miał może
2 centymetry średnicy. Zdziwił się mocno i podniósł do pozycji siedząc,
opuszczając nogi na podłogę. Gdzieś w oddali, kątem oka dostrzegł pulsujące
światło. Uniósł wzrok, wciąż marszcząc czoło, i zerknął na kostkę Rubika,
leżącą na półce. Żółta ściana była ułożona.
*
Następnego
dnia Rose nie wyglądała za dobrze. Co prawda była nienagannie ubrana i
uczesana, ale pod oczami wciąż – mimo wielokrotnych prób zatuszowania – miała
ciemne cienie. W dłoniach trzymała butelkę z wodą, z której co chwila brała
kilka łyków. Cały czas od przebudzenia czuła w ustach smak piasku, mimo że
płukała buzię co kilka minut i myła zęby dwa razy. Do tego strasznie ją
suszyło, jakby spędziła na pustyni miesiąc, a nie kilka godzin! W dodatku
śpiąc!
- Co ci się
śniło? – spytała Ishihara, kiedy szły rano na śniadanie.
- Jakiś
popieprzony sen – warknęła zła. – Byłam na pustyni i akurat rozpętała się burza
piaskowa – powiedziała, łapczywie przyssawszy się do butelki. – A potem…
spadłam z ogromnego wodospadu, który wcale nie był wodospadem, bo leciał z
niego piasek! – burknęła, znowu upijając kilka łyków wody. – Jak spadałam to
się obudziłam z ustami wypełnionymi piaskiem!
- To
niesamowite – powiedziała Ishihara.
- Raczej
denerwujące. Już drugi raz… Jak to w ogóle możliwe, żeby zabrać coś ze snu? Nie
mieszkamy przecież na ulicy Wiązów – powiedziała z wyrzutem. Przełknęła kilka
następnych łyków wody i z przerażeniem stwierdziła, że opróżniła całą butelkę.
- Gdzie? –
zapytała Shila, unosząc do góry brwi.
- Nieważne
– mruknęła Rose, wzruszając ramionami.
Scorpius
szedł za Gryfonkami, przysłuchując się rozmowie. Na początku chciał wyśmiać
Weasley. Wyglądała jakby miała potwornego kaca, ale potem Ishihara zagadnęła ją
o sen i jakoś zrezygnował z tego pomysłu. Marszczył czoło, próbując coś z tego
pojąć. Pomijając fakt, że Weasley była na pustyni i niemal nie udławiła się
piaskiem… Ach! Tak blisko!... Cała
reżyseria przypominała mu jego własny sen. On przecież też omal nie umarł
zasypany lawiną skalną!
I też zabrałem coś ze swojego snu.
Sięgnął do
kieszeni i wyjął z niej kamyk. Przyglądał mu się chwilę.
O co w tym chodzi?
Schował
kamień z powrotem, z mocnym postanowieniem odnalezienia odpowiedzi na to pytanie.
~*~
Znajcie moje dobre serce... a raczej głupotę, bo właśnie zamiast uczyć się na morfologię roślin, ja - Parabola - piszę 40 rozdział...
Witam Was w nowym, 2013 roku. A witam Was... tym. Jestem zadowolona z tego odcinka. Wyszedł prawie tak dobrze, jak przedstawiał się w mojej głowie. No i macie tych swoich ulubieńców! Cały rozdział poświęcony tylko Rose i Scorpiusowi. Podobało się "pierwsze widzenie" po pocałunku? Bo mnie, osobiście... baaardzo xD Hihi.
No i oczywiście musiałam napisać coś, do czego nie wiem jak się odnieść w dalszych odcinkach... ja pitole xD Chyba zacznę sobie jakieś plany robić czy coś... Dacie wiarę, że wszystkie rozdziały są pisane... na spontanie? No i później wychodzi coś takiego... O Boże... to teraz będę miała rozkminę...
Dobra. Na dzisiaj chyba wystarczy. Wybaczcie błędy, jeśli są, ale nie sprawdzałam, bo... kurde późno już (23:59 - przy pisaniu tego zdania).
Nie wiem kiedy 41. Jak na razie jest to data dla mnie nieznana... rozmyta wręcz gdzieś... w dalekiej przyszłości xD
Trzymajcie kciuki, bo w poniedziałek (za tydzień! aaa!) pierwszy egzamin. Z matmy... ach... i to wcale nie jest wzdychanie z zachwytem!
Pozdrawiam, ciao!
EDIT 17:19
Jaaaaaaa! Muszę się Wam pochwalić, że jednak napisałam dobrze to kolokwium, od którego mnie odciągnął 40 odcinek :) I tym oto sposobem jestem zwolniona z egzaminu. Yess! Bijcie pokłony :P
EDIT 17:19
Jaaaaaaa! Muszę się Wam pochwalić, że jednak napisałam dobrze to kolokwium, od którego mnie odciągnął 40 odcinek :) I tym oto sposobem jestem zwolniona z egzaminu. Yess! Bijcie pokłony :P
O Merlinie... Jak dobrze, że tu weszłam. Chociaż może i niedobrze, bo zmierzałam właśnie powoli ku łóżku, gdy pomyślałam: "Zajrzę, a nuż widelec wrzuciła coś nowego". No i masz babo placek, bo jutro szkoła, a ja siedzę tu i czytam. Over and over again.
OdpowiedzUsuńNo więc tak: mówić, że zapewne wszyscy czekali na pierwszą konfrontację po sytuacji w jaskini, chyba nie trzeba. Ta rozmowa wyszła bardzo naturalnie, a jej zakończenie sprawiło, że przez 5 minut siedziałam z otwartymi szeroko oczami i głupim uśmiechem na ustach. Jak wyobrażam sobie minę Rose... Ach, nie, bo znowu dostanę paraliżu ze śmiechu :D Także mnie bardzo się podobało ^^ Rozmowa z Shilą - też fajnie, a zwłaszcza ta niedopowiedziana "rada"... No i ciekawa jestem, co w końcu wyniknie z Willow, bo na razie średnio widzę dobre rozwiązanie problemu.
To przejdźmy do stałego, acz ważnego elementu moich wywodów, czyli rozpływania się nad daną częścią rozdziału. Wiesz, że na początku rozdziału odnotowywałam sobie już w myślach, żeby zapytać, kiedy będzie coś z kostką? No i mam, w dodatku jakie coś! Te sny są po prostu genialne. Tak najzwyczajniej w świecie. I nawet, jeśli jeszcze nie wiesz, co zrobić dalej z nieszczęsnym Rubikiem (o ile to o nim mówiłaś), to jestem przekonana, że jak już wymyślisz, to wbijesz wszystkich w podłogę. Ze zdziwienia i/lub zachwytu i/lub emocji.
Cholera, Parabola. Jestem rozchwiana emocjonalnie i nieco dziwna, ale Twoją historię przeżywam za bardzo nawet jak na mnie. Szczególnie niepokoi mnie rzecz zatytułowana: "Kłótnie R&S - chcę i nie chcę jednocześnie". Wiem, że nie można za szybko ich godzić, ale... nie mogę się doczekać takiego momentu :)
I znowu za dużo o mnie. No dobrze. Podsumowując, z rozdziału na rozdział odnoszę wrażenie, że lepiej nie będzie, a Ty obalasz tę moją śmieszną teorię. Moim numerem jeden pozostaje jednak wciąż rozdział 38, chyba sama rozumiesz ^^
Upraszam o szybkie pisanie, życzę z całego serca jak najbardziej pomyślnie zdanych egzaminów oraz pozdrawiam!
Twoja
Yen
Ojej! Ależ moją intencją wcale nie było odrywanie Cię od łóżka! Haha, no cóż, ale przynajmniej nie tylko ja mam: "jutro szkołę, a zamiast tego czytam Licencję" :) Haha.
UsuńBardzo dziękuję za komentarz i Twoje przemiłe słowa :) Od razu lepiej się zaczyna dzień, kiedy coś takiego przeczytam :) Teraz mam szansę na zwolnienie z egzaminu z morfologii, bo jakoś mi tak dobrze na sercu, że pewnie napiszę to kolokwium spokojnie! :) Dzięki, Yen :)
Co się tyczy moich spontanicznych pomysłów... Ja chyba tego nie potrafię zmienić xD Już kilka razy się przekonałam, że wychodzą czasem o wiele lepiej niż zaplanowane. Ale luz, właśnie przyśnił mi się ciąg dalszy xD Haha, ale będę wredna i nim o snach to najpierw coś innego będzie :) :) :P A co!
Pozdrawiam serdecznie!
Uhu, jeden egzamin z głowy! Gratulacje, kochana! Duma mnie rozpiera normalnie. Zwłaszcza, że teoretycznie miałam w tym swój udział!
UsuńNo, to skoro pisanie tak zbawczo wpływa na myślenie podczas egzaminów, to może napisz i 41? xD
Przede wszystkim jestem zachwycona, że w końcu cały rozdział poświęciłaś Rose i Scorpiusowi. Długo na to czekałam. Ich pierwsze spotkanie "po" przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Miało w sobie magię i jednocześnie naturalność. Powoli zaczyna się między nimi kroić coś, że tak powiem, grubszego, i nie mogę się doczekać, aż ich znajomość pójdzie jeszcze dalej, w kierunku, który sobie wyobraziłam <3
OdpowiedzUsuńTe sny i kostki rubika! To dopiero zagadka. Poważnie. W ogóle to fakt, że zabrali coś ze snu, wydaje mi się raczej dość racjonalny. Przecież są Rose to czarownica, a Scorpius to czarodziej, i w dodatku są w Hogwarcie, więc może i to nie jest codzienne, ale dość łatwe do wytłumaczenia. Tym bardziej jeśli gdzieś w pobliżu mieli różdżki. No tak, rozwodzę się nad stroną techniczną, a zapomniałam dodać, że ciekawość mnie wręcz zżera, żeby dowiedzieć się, co kostki rubika mają wspólnego ze snami, i dlaczego same (?) się układają. Jeśli zawsze na spontanie wychodzą Ci takie cuda, to pisz, pisz, olewaj wszelkie plany, i pisz dalej, bo wychodzi nieziemsko :)
Nie wiem, czy już kiedyś to pisałam, ale uważam, że "współtworzenie" świata, który wymyślił ktoś inny (w tym momencie głębokie pokłony dla pani Rowling), jest bardzo trudne, ale Ty zawsze wychodzisz z tego obronną ręką. Fajnie, że przemycasz rzeczy ze świata mugoli (odnośnie Koszmaru z ulicy Wiązów) w sposób taki, że widać, że nie jest to element całej układanki (jeśli wiesz, co chcę przez to powiedzieć). Wprawdzie są rzeczy, które nadal mimo wszystko nie do końca pasują mi do Hogwartu, aaale inne tak je przyćmiewają, że zazwyczaj o nich zapominam. ^^
Gratuluję zdanego kolokwium!
Dziękuję, dziękuję! Za wszystkie miłe słowa :) Naprawdę bardzo mi się na sercu miło robi, gdy je wszystkie czytam! Mam tylko nadzieję, że naprawdę na nie zasłużyłam... :)
UsuńCieszę się, że moje nawiązanie do "Koszmaru z ulicy Wiązów" nie wyszło jakoś tak sztywno... Bałam się, że mimo wszystko będzie trochę... nie pasować :) Ale ciesze się, że uważasz inaczej :) I masz rację, trudne jest "współtworzenie" świata xD Czasem mam ochotę wysłać ich do Centrum Handlowego, żeby pojeździli sobie na ruchomych schodach, ale cóż... dzięki Bogu potrafię się hamować :) xD
Właściwie podałaś całkiem racjonalne rozwiązanie problemu: "jak zabrać coś ze snu?". Muszę się nad tym zastanowić :) Choć mam kilka pomysłów.
Na spontanie powstała znaczna część Licencji :) Samo jej założenie (w postaci bloga) było... spontaniczne :) xD Chciałabym rzucić wszystkie moje plany, naprawdę! Ale kurde jutro kolokwium z chemii, a ja nic nie umiem! Więc chyba jednak pozostanę przy moich planach jeszcze przez jakiś czas :)
W zasadzie Harry zanim w ogóle dowiedział się, że jest czarodziejem "zniknął" szybę w zoo, tak? W wieku trzynastu lat bez użycia różdżki napompował ciotkę Marge, tak? Rose i Scorpius mogą sobie zatem zabrać pamiątki ze snu nawet i bez różdżek. W zasadzie nie musisz tego jakoś racjonalnie tłumaczyć. No mają moc i tyle, o. It's a magic :D
UsuńŻyczę weny (zwłaszcza do nauki).
Bije pokłony! :D Za to ja jak na razie zaliczyłam wszystko w zerówkach i pierwszych terminach. Nie wiem jeszcze jak z niektórymi przedmiotami, ale jestem tak zmęczona, ze usiadłam i mówię, ze dla odprężenia czytam!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się właśnie nad tym... bo jak dla mnie wprowadziłaś jakby nowy rodzaj magi. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że w HP dziwne zdarzenia nie działy się tak po prostu. Jeśli coś się działo, to ktoś musiał w to interweniować, ktoś musiał to zaczarować lub coś takiego, nic nie brało się z przypadku :)
No ale bardzo podobała mi się notka tylko i wyłącznie o naszej kochanej parce <3 Wreszcie!
Czekam na następny :)
Zmierzasz w dobrym kierunku, kochana! Ja już gdzieś chyba wspominałam, że mam pomysł na dalszy rozwój wypadków :) Ale nie wyprzedzajmy faktów :)
UsuńDziękuję za komentarz. Dobrze zrobiłaś, robiąc sobie przerwę! Ja jak na razie skupiam się na zaliczeniach. Dzisiaj mi się udało zaliczyć laborki z fizy i jestem wniebowzięta! Normalnie nie mam pojęcia jak tego dokonałam, to jakiś boży cud. Ale jestem tak wypompowana z energii, że nie wiem czy dam radę się dalej uczyć... a czeka już na mnie chemia...
Wiedziałam, że się Wam spodoba cała notka poświęcona Rose&Scorp :) Wiedziałam!
Pozdrawiam :)
Jejuuu.. człowieku! Musisz dać szybko nowy rozdział!! Ja chyba umrę z ciekawości. Ja wieeeem, że jak będziesz miała wenę itp. itd. - podziwiam twój talent pisania i w ogóle - ale ja nie wytrzymuję już. I do jasnej ciasnej! Kiedy Scorpius i Rose będą razem?! Kibicuję im z caałego serca. :P Mam nadzieję, że w końcu nie będą się kłócić i w ogóle. Wyjaśnią sobie, że pocałunek im się podobał.. xDD Czekam na nowy rozdział. :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobało :) Niestety obecnie brak rozdziału nie ma nic wspólnego z brakiem weny (o dziwo, weny mam mnóstwo!). Chodzi o zbliżającą się sesję i brak czasu na wszystkich płaszczyznach życia. Musisz jeszcze chwilę poczekać. Co najmniej do końca sesji :)
UsuńJasne, rozumiem. Ale cieszę się, że masz wenę! :D Poczekam, poczekam. Pewnie wytrzymywać nie będę mogła, ale jakoś dam radę. :P
UsuńAle oprócz watka Rose+Scorpius zastanawia mnie ta Kostka Rubika. O co chodzi?? W rozdziale, jak "moja ukochana parka" ( xDD ) całowała się pod wodospadem to ta Kostka miała ułożoną czerwoną ściankę. Więc wtedy pomyślałam, że ona działa tak jakie uczucia dana osoba odczuwa, czy coś w tym stylu, ale jak pojawiła się ta ułożona żółta ścianka to już nie wiem, do jakiego uczucia mogłoby się to odnosić.
A swoją drogą to Malfoy mógłby podziękować Rose za "zaniesienie" go do Skrzydła, a nie tylko nawijał o tym, jak to ona chciała się z nim całować - jakby on nie chciał. Pff.. Ale.. i tak był słodki, kiedy poszedł do dyrektorki i kiedy tak się przyglądał młodej Weasley, jak ociekała wodą. Hahahah.:P
Ale mam mieszane uczucia co do Damiana - pewnie, głównie przez tego kota, co miał złe przeczucia względem niego.
No, cóż pożyjemy, zobaczymy co będzie dalej. A, zapomniałabym. Gratuluję świetnego bloga. <33
Sorki, trochę ci tu naśmieciłam moimi rozmyślaniami. :P Nie chciałam..
UsuńSpoko, ja bardzo lubię czytać komentarze pełne przemyśleń, bo wtedy często wpadam na nowe pomysły :)
UsuńDzięki jeszcze raz :)
I teraz już naprawdę lecę się uczyć.
Powodzenia w nauce. :D ~ Ana
UsuńDziękuję, przydało się! :)
UsuńCieszę się. :P ~ Ana
UsuńPowodzenia. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHm, coś chyba nie tego... No w każdym razie komentarz jest na górze bardziej, jakby co :D
UsuńWidziałam, widziałam :)
UsuńPrzy chodzę tu dzień w dzień i mam nadzieję, że będzie kolejny rozdział, a tu.. nic. Szkoda. Zwariuję już od tego czekania. :P Życzę weny. Pozdrawiam. ~ Lizzy
OdpowiedzUsuńAkurat weny mi nie brak xD Czasu potrzebuję!
UsuńNa szczęście (dla Was xD) sesja się już skończyła, więc może wydłubię trochę czasu, żeby napisać kolejny rozdział :)
Koniecznie. Ale ostrzegam, że jak już się nowy pojawi to będziesz musiała znieść moją wielką euforię. xD Ale co tam. Na ciekawy rozdział (jak każdy :D ) trzeba czekać. ~ Lizzy
UsuńA znasz może przynajmniej mniej więcej datę kolejnego rozdziału? Bo wyjeżdżam i nie wiem, kiedy szukać na wyjeździe komputera z internetem, żeby sprawdzić czy jest coś nowego. :D ~ Lizzy
UsuńNiestety nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć. Na razie odpoczywam i nie myślę nawet o pisaniu... czegokolwiek.
UsuńJak zaczęłam czytać to nie mogłam przestać. xd Normalnie zauroczyło mnie to opowiadanie. Codziennie jak tylko mogę to wchodzę i sprawdzam czy nie ma nowej części.
OdpowiedzUsuńP.S. Przez to opowiadanie coraz bardziej uwielbiam Scorpiusa. ♥
I LOVE IT!
Miło mi to... czytać! :)
UsuńJuż niedługo za pewne napiszę kolejny rozdział. Na razie odpoczywam :)
A... długo jeszcze będziesz odpoczywać?? :D
UsuńJuż się skończyło. Niedługo wezmę się do pracy :)
UsuńTylko piszesz niedługo i niedługo... Weź się dziewczyno do pracy, coo? Wiem, że masz pewnie swoje życie i nie blog jest najważniejszy, ale cały czas mówisz tylko: niedługo, na razie, czasu nie mam, trzeba poczekać.. to robi się wkurzające, wiesz? Wzięłabyś się w garść. Może ci potrzeba solidnego kopniaka w cztery litery?/Jui
UsuńOooookej, that's kind of... awkward. Spokojnie, dziewczyno. Jak sama zauważyłaś, Parabola ma swoje życie, swoje sprawy. I nie można od niej żądać, żeby zmuszała się do pisania w momencie, kiedy nie ma na to czasu i/lub chęci. To jej blog, my tu pełnimy rolę czytelników - mamy prawo prosić o przyśpieszenie pracy, ale bez przesady. Wybacz, takie poganianie zwyczajnie trochę razi moje poczucie etyki. Chyba lepiej, żeby rozdział pojawił się później, a był dobry, napisany z weną, nie z przymusu, co? :)
UsuńDobra. Przyznaję się, przesadziłam. Ale na niektórych blogach musisz błagać normalnie, żeby coś nowego się pojawiło, a na niektórych jak mocno zmotywujesz człowieka to nawet weny mu przychodzi. Wiem, że nie każdemu, ale cóż... Czasami warto spróbować. Po prostu już nie wytrzymuję. A do tego ostatnio weszłam na blog o Dramione. Czekałam na nowy rozdział z niecierpliwością od równego miesiąca. I co? Totalny zapychacz. I to w momencie, kiedy główni bohaterowie powinni pogadać o tym, co się wcześniej wydarzyło. A następny dopiero za kolejny miesiąc! Więc, byłam mocno wkurzona na cały świat, bo coraz bardziej denerwuje mnie autorka tamtego bloga. Ale przepraszam, nie powinnam warczeć na wszystkich dookoła. / Jui
UsuńCzekamy, czekamy :)/ Wędka
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć. Świetna historia, bohaterowie i jeszcze ten szablon. Oby więcej takich blogów i takich fajnych pomysłów na opowiadania.
Powodzenia!
Pozdrawiam
Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/
Czekamy i czekamy. A tu nic nowego. To może chociaż autorka pogadałaby sobie ze swoimi fanami. Chociaż tyle, osłodziłoby niektórym ten okres czekania. :P /Is
OdpowiedzUsuńJasne, porozmawiać możemy :) Zaczęłam już pisać kolejny rozdział, ale nie wiem kiedy go skończę, bo - jak na razie - dużo się dzieje.
UsuńA pisząc dużo się dzieje mówisz o swoim życiu czy rozdziale. :P dobra, teraz się domyślam, że chodzi pewnie o życie. :D A może uchylisz rąbka tajemnicy i powiesz chociaż ogólnie czego możemy się spodziewać? xDD
UsuńDużo się dzieje w życiu i w rozdziale też (chyba, znaczy mam zamiar zrobić tak, żeby się działo, ale nie wiem czy wyjdzie). Czego możecie się spodziewać? Scorpiusa... może trochę Rose... ale nie wiem czy w jednym zestawieniu xD Shili... a reszta wyjdzie w praniu, że tak to ujmę :)
UsuńCiekawie się zapowiada, choć niewiele się dowiedziałam. xDD Ale i tak nie mogę się doczekać. / Is
Usuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńZapraszam do nie tak nowego, ale dopiero co reaktywowanego internetowego stowarzyszenia, mającego na celu zrzeszanie autorów opowiadań o Młodym Pokoleniu,
więcej informacji? http://stowarzyszenie-mp.blog.onet.pl/
Zapraszam do zgłaszania się i komentowania,
Pozdrawiam,
Aprilias
Stowarzyszenie "Młode Pokolenie"
(wybacz, nie znalazłam niczego w stylu "Spamownika", dlatego wrzucam tu)
Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się dołączyć do stowarzyszenia :)
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że coś na tym zyskasz i mam nadzieję, że uda się mi (nam?) na powrót doprowadzić stowarzyszenie do stanu świetności ;)
Pozdrawiam,
Aprilias :)
Nadal masz sesję/poprawki czy coś?
OdpowiedzUsuńNiech Wam dadzą odetchnąć, bo my wszyscy (włączyła mi się świadomość zbiorowa) czekamy ze zniecierpliwieniem na newsa!
Już nie mam sesji. Teraz są kolokwia! Jak tylko rozprawię się z mykologią, biochemią i fizjologią roślin (przeklęta fotosynteza), to coś dodam. Promise!
UsuńZ góry mówię, że jestem w gimnazjum, więc nie wiem. Ale kiedy jest jakiś ostateczny termin kolokwi, czy nie wiem zaliczenie, czy jak to tam się zwie? Bo aż jestem ciekawa ile będziesz się rozprawiać z tymi przedmiotami. :P Oczywiście, nie pośpieszam. Ale nie wiem czego się spodziewać. :D ~Ana
UsuńKolokwium to tak jak sprawdzian w szkole, więc piszę się je w trakcie trwania zajęć. Ale niestety to nie jest już gimnazjum/liceum, gdzie wystarczyło się pouczyć przed lekcją i zdobywało się dobrą ocenę xD Ale spoko, jak na razie wszystko ogarniam.
UsuńTo na jakim kierunku studiów jesteś? :D ~Ana
UsuńBiologia.
UsuńDoooootarłam do Ciebie – w końcu! Wiem, że długo czekałaś na jakikolwiek komentarz ode mnie, ale nie miałam pomysłu/weny na napisanie go, próbowałam za każdym razem. Jakbyś nie wiedziała z tej strony Twoja wierna… czytelniczka! Teraz możesz już się domyślać kim jestem *_*, aktualnie piszę z innego konta, ale… no xD. Pomińmy fakt, że niestety nie mam internetu, więc wyślę dopiero po północy, chamstwo w państwie, prawda?
OdpowiedzUsuńCieszysz się, kochanie?
Róża w butelce, jak to pięknie brzmi. Jakby ta róża była nieskazitelnie piękna, utrzymywana w… szklanej butelce dla bezpieczeństwa – aż skojarzyło mi się z bajką „Piękna i Bestia”, ale to na pewno nie to, ponieważ to bestię trzymywała róża przy życiu(jakby rozwodzić się nad tym :D). Rose = Róża, to jest zbyt piękne? No chyba, że Scorpius jest tą bestią iii… wygnałam trochę poza temat ;<. Przepraszam…, ale powtrzymać się normalnie nie mogę, ot co! :D
Nadal mnie kochasz, prawda? <3
Nie wyobrażasz sobie ile mam do nadrobienia, hueh*ociera łezki bezradności*, ale jakby nie było to moja wina xD. Prowadzę monolog wprawdzie bezsensu, ale… no, jakby to powiedzieć… muszę, bo przestaniesz mnie kochać i zapomnisz o mnie ;<.
Gadanina bez składu i ładu, normalnie genialnie xD. Tylko ja tak umiem *_*. Dobra przechodzę wreszcie do rozdziału, bo nigdy nie skończę swojego biadolenia o niczym :D. *muszę ograniczyć emotki xD, ale to trudne ;c* Okok, zaczynam!
Róża w butelce.
Wiesz, że gdy ona pomyślała sobie o tych jaskiniach gdzie była z Malfoy’em, to przypomniał mi się cały tamten rozdział? ^^ Był dla mnie wyjątkowo pamiętliwy, a to chyba wiadome dlaczego xD. Pocałunek Scorose *_*, omomom, cudowny! Aż łezka mi się kręci w oku! Przecież ja mogę ten pocałunek przeżywać milion pięćset sto dziewięćset razy i nigdy mi się nie znudzi! Kiss me, kiss me, tak ponosi mnie energia xD. Ejej, jak to nie będzie wspominać? Nie zgadzam się, na pewno coś o tym będzie, ot co! Za bardzo kochana i pamiętliwa jest ta Weasley xD. No jakby nie patrzeć – pamięć do najróżniejszych i skomplikowanych chwil to ma po matce, nadzwyczajnej Hermionce xD (aż przypomniał mi się wątek z HP, kiedy Granger wycelowała różdżką w Draco na <3, to było coś – zdecydowanie!).
No wreszcie pojawił się mój… to znaczy nie mój, ekhem: Lynn weszłaś w bagno, Rose platynowy, atrakcyjny Scorpius <3. Achhhhh *wzdycha do przystojniaka*, aaaa! Znów nawiedza mnie trykot, hahahahha XD. Rose nie mów słucham, bo ktoś Cię… ekhem (nie przeszła mi jeszcze ta głupia faza… wybacz, kochanie xD) :D. Do tego jeszcze leci mi w głośnikach „I will always love you” i już zupełnie się rozpływam. „– Rzuciłaś się na mnie w jaskini”; hahahahhahahahahahhahahahahah, walnęłam się czołem o stół, pękłam normalnie xD. A miała już nie wspominać tego pocałunku, no i co? Kto ma rację? No ja! :D
o jeżu–zwierzu, jestem prawie na początku, a już jest ponad pięćset wyrazów, będziesz miała trochę do czytania ;)
Szokuje mnie zachowanie Rose, chyba odziedziczyła wybuchowość po Ronaldzie, bo już sam fakt, że zaczęła się przejmować w jakiś sposób tym co mówi Scorpius jest… szalone/dziwne/szokujące. No, ale czego można się spodziewać po kolejnej Weasleyównej? xD
„– … tak samo jak każda inna! Pod tym względem nie różnisz się od tamtych panien, chciałaś, żebym cię pocałował, bo może wtedy poczułabyś się mniej bezwartościowa…” Scorpiusie Malfoyu tak się nie zwraca do Rudzielca! Przecież ona ma charakter ciężki po ojcu, ciężki, oj ciężki, a Ty biedulkę denerwujesz, chamie jeden no! xD Ach, Rose się baaardzo różni od tych dziewczyn, choć trzeba przyznać, że oboje ciągnęło ich do tego pocałunku! Malfoy nie mógł się oprzeć swojej rówieśniczce i niech nie udaje, bo walnę z bambusa w łeb xD. Och, ten śmiech, aż sobie go wyobrażam… no i znów skojarzenia mam, ale tym razem jak najbardziej pozytywne: kojarzy mi się śmiech Kacperka z rodzinka.pl :D, a on ma taki cudowny śmiech, taki… zaraźliwy, ot co! :D Iiii…. ja też jestem pod ogromnym wrażeniem jego zdolności, chłopak ma złote serce, choć do siebie tego nie dopuszcza… no i jakby przestał napastować słabszych od siebie to już w ogóle anioł nad aniołami, do tego ta cudowna platynowa grzywa <3.
Usuń„Kiedy odchodził, poczuł dziwny smutek, jakby wcale nie chciał jej tam zostawiać.” – i to jest jasny, wyraźny dowód, że pocałunki łączą jednak ludzi! Czy to nie cudowne? Scorpius coraz bardziej przywiązuje się do kochanego, lecz wybuchowego Rudzielca, toć to… fantastyczne, prawda? Normalnie takiego obrotu spraw chyba nikt by się nie spodziewał, a tym bardziej ja (choć czytałam ten rozdział już wczeeeśniej) ;). I do tego przyznaje, że dziewczyna jest ładna… z uśmiechem, choć zezłoszczone rude lisice wyglądają też… arr *_* (to już sobie dopowiedziałam, hah XD).
Scorpiusie, lubisz na mnie patrzeć tak jak na Weasley? ;< *iskierki w oczach* :D
Trzeba pogratulować Rose, rozśmieszyła platynowego! Hip–hip hura hura! :D Aż sobie wyobrażam jego miny… jego uśmiech, iskierki w oczach, ten charakterystyczny – szczery – śmiech. ;) Czemu przez chwilę wydawało mi się, że gdyby zauważył, że ona jeszcze tam stoi wróciłby się do niej i wpił w jej miękkie usta? Tak idealne do całowania? Hę? Albo cokolwiek by zrobił – zaczął znów z nią rozmawiać, hm…
Hahahahahhahahahahahah; „– On oszalał! Dosłownie, stracił rozum! – powiedziała Rose, wchodząc do dormitorium, kiedy skończyła patrolować korytarze.” owszem dziewczynko, oszalał! Na Twoim punkcie, szaleje powoli, a skutecznie, wiesz? Szczęściaro jedna, no… ach! :D Wiesz co? Ujęłaś to mistrzowsko. :D
Ojejciu, jeżu–zwierzu, pilnuj mnie! Dopiero co zauważyłam imię „Dakota”, a to jedno z moich ulubionych imion, ot co. ;) Chociaż nigdy Ci tego nie mówiłam, uwielbiam <3. No i imię „Shila” (miałam z tym imieniem jeden problem *_*, napisałam go kiedyś źle, pamiętasz? Poprawiłaś mnie xD), ale tym razem chyba zapamiętałam dokładnie. Wyjątkowo oryginalne imię, aż chce się je wykorzystać w swoich opowiadaniach, ale nie… lepiej nie. ;> A imię Willow nie jest damskie? Zawsze sobie tak wyobrażałam, bo można później mówić „Will”, omom :D Ale też fajnie… chłopak Willow. Owww *_*, normalnie rozpływam się nad kolejnymi imionami, chamstwo no! CZEKAJTA! Ja teraz wszystko pokręciłam sobie, Willow to dziewczyna od początku do końca! Boże, jaka ja dzisiaj nieogarnięta xD, sen do dziesiątej źle na mnie działa –.–‘, naprawdę! A może znów powiedziałam coś źle? Powiedz mi szczerze, Willow to chłopak czy dziewczyna? Bo się serio zgubiłam, mylę sobie już dosłownie wszystko xD.
Ale przystaję na tym, że uwielbiam Rose i Scorpius (imiona i ich postacie, bo cudownie ich kreujesz) xD
Charakterki, aww, aww mrrr :D Urwałam się z dziczy, sialalala. Teraz powinnaś mnie opierniczyć, że piszę coś całkowicie bezsensu xD „Lynneth robisz z siebie błazna, głupcze jeden no! Robisz mi wiochę tym komentarzem, ot co! Głupiagłupia…!”, nie ma to jak wyzywać samą siebie -.-'
Usuń„–Tak! Malfoy! Stracił rozum! – odparła nieco nadgorliwie gestykulując. Shila uniosła do góry brew. – Najpierw oskarża mnie o bycie napaloną na niego panienką, kłócimy się, a on jak gdyby nigdy nic wybucha śmiechem! Całkowita psychoza! – zawołała.” roześmiałam się na głos i chyba sąsiad urzędujący na dworze myśli, że u mnie w domu mieszka debil zwany: Lynneth! Wyobrażam sobie minę Rose, gdy to wypowiada albo co gorsza Malfoya, który to słucha, hahaha :D. Normalnie chyba poprawiłaś mi humor na cały dzień, wiesz? Tak sobie myślę właśnie, że dawno nie miałam tak szerokiego uśmiechu na twarzy… aww <3. Dziękuję ;), chociaż… nie dobra mniejsza oto :D.
„– Rose, wiesz, co ja myślę? – spytała Azjatka, (…). – Że powinnaś schować swoje uprzedzenia i jeszcze raz zatrzymać z nim czas.” – ojejciu, jeżu–zwierzu ratunku! Znów pocałunek, romantyczny nawet bardzo!, przypomniał mi się… ach, gdyby mój chłopak się postarał i zabrał mnie… zatrzymał czas i liczylibyśmy się tylko my… zdecydowanie rozpłakałabym się ze szczęścia, przecież to takie… fantastyczne/kolorowe/cudowne/niespotykane! Ale to w końcu Rose, ona jest inna… i ma inne relacje z przystojniakiem <3. Ale jednak… w ich wykonaniu: ogień i lód spleceni ze sobą na rozdrożu dróg! <3 Pocałunki, więcej pocałunków, Moniu! :D
Gdybym zobaczyła Rose zbulwersowaną, niemal wybuchającą wściekłą parą z uszu – roześmiałabym się. Tak głośno, że cały Hogwart by mnie słyszał! Dosłownie, hahahah, niezłe zagranie Shila, naprawdę… wybitne. xD A przez te cholerne ciasteczka, zapach… wyobraziłam sobie z kawałkami czekolady, pfpfpf, Lynneth głodna to Lynneth zła. xD A że dzisiaj nic nie jadłam to tu jest problem – ze mną oczywiście, nikt mnie nie karmi.. ;<. A obiadu gotować mi się nie chce, uch… a wszyscy jak na złość w pracy ;(.
Może moje relacje ze snu ominę? W końcu zejdzie mi znów jeden fragment na kilka akapitów, a nie powiem męczy mnie już pisanie, hueh, a raczej biadolenie bezsensu, ach… albo nie! Jednak nie męczy, tyle że na pewno Ciebie tak. Ta ilość wyrazów napisanych jest… przytłaczająco męcząca, ot co, prawda? ;> Na pewno oczy Cię już bolą, a dopiero się skapnęłam, że prawdopodobnie przed chwilą minęłam środek. (WYOBRAŹ SOBIE, że przekroczyłam już trzecią stronę w moim atrakcyjnym Wordzie xD)
<3! <3! <3!
Może co nie co napomknę o tym śnie, był… taki dziwny. Jakby realistyczny, aż mnie zatkało szczerze powiedziawszy. Jak to możliwe? Tak wiem magia magią, ale serio? Chciałaś udusić mi ślicznotkę? ;> Do tego piach w ustach, fuuuj. Dobrze, że wypluła. Rose plujka–sójka! :D
No i pojawiła się kostka Rubika! Czekałam na nią wystarczająco długo. Tak sobie właśnie myślę, chociaż na pewno coś błędnie… mam podejrzenia – jakiekolwiek, ale mam – co do tej kostki. Prolog był tak znaczący dla tego bloga, rozpoczynający wprawdzie znajomość Scorose i… wiele wytłumaczeń wysuwa mi się na język. Na pewno jedna z nich jest prawidłowa, ale to zostawię dla siebie, tak będzie lepiej – bo znów coś pomieszam. Ooo tak! *hurahurahura!* Lynn się cieszy, Lynn jest szczęśliwa, ouuu yeah! :D
I co najdziwniejsze – Scorpius Malfoy też ma sen! I on TEŻ ma coś z niego. O BOŻENKO, JEŻU–ZWIERZU, KOCHANIE TY MOJE! Pojawiła się RÓŻA w BUTELCE – nawiązuje wprawdzie to do tytułu postu, co mnie niezwykle cieszy. Może ta róża zwiastuje lepsze życie? Dla niego uczuciowe, lepsze stosunki z Rose? Nie dobra znów moje cholerne, błędne myśli mi się nasuwają, przepraszam. Tylko co może znaczyć ta róża? Zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest przepiękna i cudna. Zdecydowanie. A gdyby była to wyjątkowa róża – pomagająca, świecąca… i… nic. xD
Przebudził się – miał ze sobą kamień (pamiątkę po śnie?), a Rose piasek – czy to się jakoś ze sobą łączy? W stu procentach jestem na „tak”. Na pewno! Weź, przez Ciebie mam takie myśli, że mam pomysł na swoje opowiadanie, hueh. xD Ale nie o tym teraz – przez Ciebie mam takie myśli, że trudno mi wszystko ująć w jedno słowo. Wiesz nachodzą mnie różne, najróżniejsze… co gorsza najdziwniejsze refleksje… ach, powoli doceniam Twoją wenę, bo zaczynasz być moją inspirację, ot co! ;)
Ale te sny nadal mnie niepokoją, wiesz? Coś w nich jest takie co przyciąga moją uwagę, a co najgłupsze mi się nasuwa - czy oni są jakoś połączeni ze sobą? ;> Naturalnie oprócz kostką, bo to chyba nawet głupi wie ^^, nie mogę się doczekać by się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodziło, nonono, Lynn postarałaś się rozkminiać wszystko po kolei. XD
UsuńŻÓŁTA ŚCIANA KOSTKI RUBIKA UŁOŻONA! OJEJEJEJEJJE, i ach… wiesz myślę, że rozwikłałam połowę zagadki… i nie powiem jej nikomu, zostawię dla siebie, o! :D Aleale muszę sobie gdzieś to zapisać, seryjnie. xD Bym nie zapominała dać Ci moje skojarzenia(że tak to ujmę) w epilogu! :D Nie no, będzie mnie to męczyć, hueh.. ;>
Ominęłam ostatni fragment, dojechałam do końca! JESTEM WIELKA, o jeżu–zwierzu. Hueh? :D
Chciałabym Cię przeprosić za długość tego... komentarza, choć mogłabym pisać tak długie, że to się w głowie nie mieści, a tyle jeszcze przychodziło mi na myśl wątków, które chciałam poruszyć, ale czuję, że będziesz na mnie zła, że podzieliło się to wszystko na aż cztery części, ale ja jestem jak najbardziej grzeczna (teraz możesz się domyślić, że dopisuję jeszcze xD). A przede wszystkim chcę przeprosić za brak ładu w tym, nono, hm... nie wiem co by Ci tu jeszcze napomknąć, ale nie chcę znów przekroczyć limitu, by nie wyszło mi marnych pięć części komentarza! ;D Mogę sobie pogratulować weny xD
NIE ZABIJESZ MNIE, PRAWDA, SŁOŃCE? ;*
Sądzę, że wszystko jest jasne w tym co napisałam, choć przyznaję, że bez ładu i składu pisać nie mogłam. Przepraszam, że tyle miałaś do czytania, a ja jeszcze piszę ;< MĘCZY CIĘ to. Rozumiem, to chyba na tym skończę, co? :D Albo jeszcze nie!
Gratuluję Ci pomysłów na to wszystko co tutaj piszesz, hueh, to musi być nielada wyzwanie, a wiesz, że ja szybko porzucam - niestety jest to moim minusem - blogi, więc... ja Ci wiwatuję, gdyż uporałaś się, a to już CZTERDZIESTY rozdział xD.
No i chciałam jeszcze przeprosić, że dopiero teraz komentuję, jak rozdział pojawił się w styczniu! Ale moje cholerne lenistwo, mozolne ruchy i reszta dawały o sobie znać ;>.
*BRAWA DLA LYNN, BO SKOŃCZYŁA SWÓJ DŁUUGI MONOLOG*
Życzę kochanie WENY! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, naprawdę! Postaram się wpadać zawsze, gdy napiszesz rozdział, ale wiesz... nie obiecuję, lecz wiedz, że zawsze czytam Twoje wspaniałe wypociny, aż... zazdroszczę Ci talentu do ujęcia wszystkiego w zdaniach. Ja nie mam takiego czegoś, hm... zabij mnie ;<, bo piszę coraz więcej, hahah :D
Kocham Cię, kochamkochamkocham <3<3<3!
Twoja – na zawsze – wierna czytelniczka; Lynneth! ;*
Całuję i pozdrawiam cieplutko!
PS: od razu przybyło Ci komentarzy, hahahahahahah, dobra jednak to walnięcie się w ścianę podczas wywrotki pod prysznicem źle na mnie działa.
UsuńNO I wiem, że powtarzam się chyba tam... czasami ;>
O mój Boże przenajświętszy! To jest naprawdę długi komentarza. Naprawdę, prawdę, prawdę. Mega długi. Ogromniasty!
UsuńWiesz co! Chyba jednak nie czytałaś dokładnie, bo gdybyś dokładnie przeczytała to byś wiedziała, że Willow to dziewczyna! Stu procentowa dziewczyna! Która niestety zakochała się w Shili... No ale cóż. Niezbadane są wyroki boskie. "Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". Tak mi się nasunęło... Właśnie wróciłam z "Oz wielki i potężny" czy jakoś tak...
Co Ty tam jeszcze... A! Nawet jeśli zgadłaś, jaką rolę odgrywa w tym wszystkim kostka Rubika - zabraniam Ci się tym chwalić! Skrócę Cie o głowę, jeśli piśniesz choć słówko. Nawet, gdyby miało ono być nie prawdziwe. Chcę to rozegrać po swojemu, nie naprowadzaj mi ludzi na ścieżki zła, ok?
Dalej... Oczywiście, że nie chciałam "udusić ślicznotki"... to ona za wolno biega! I dziwię się, że nie skomentowałaś w żaden sposób tego, iż Malfoy się potknął... No cóż...
Wybaczam długość tego komentarza. Właściwie cieszę się, że miałaś tyle do powiedzenia. Chociaż muszę przyznać, że przez Ciebie omal zgubiłam komentarz Naridii! :)
Dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie :)
Na http://stowarzyszenie-mp.blogspot.com/ pojawił się news.
OdpowiedzUsuńtak btw. mam pytanie: czy chcesz być powiadamiania o nowych notkach?
Pozdrawiam,
Aprilias :)
Uch, uch,
OdpowiedzUsuńScarlett mi się rozkręciła i znowu, za moim pośrednictwem, zaprasza na news na http://stowarzyszenie-mp.blogspot.com/ ;)
Aprilias
W takim razie czekamy na propozycje nagród ;)
OdpowiedzUsuńJa osobiście też jestem za pisaniem opowiadań! Chociaż w ogóle uważam, że Scarlett trochę się śpieszy z tym konkursem :)
pzdr.
Aprilias :)
Hej : ) Kiedy dodasz nowy rozdział? : ) Masz naprawdę świetnego bloga i podoba mi się twoja historia : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily : )
Cześć. Rozdział jest naprawdę świetny. Bardzo ciekawią mnie te sny ^^ Piszesz cudownie :3
OdpowiedzUsuń