3 kwietnia 2015

58. Burza po ciszy

Shila przeciągnęła się na łóżku i mlasnęła cicho, przewracając na drugi bok. Rose jeszcze spała, przykryta kołdrą po samą brodę. Ishihara zmarszczyła brwi, jej przyjaciółka zawsze wstawała wcześniej od niej, ale tylko wzruszyła ramionami, podniosła się i poszła do łazienki. Czuła się dobrze i miała wrażenie, że ten stan utrzyma się na dłużej. Gdy wróciła do pokoju, Ruda wciąż spała, dlatego Shila podeszła do niej i szarpnęła lekko za ramię.
- Rose, wstawaj. Spóźnisz się na śniadanie – powiedziała. Weasley jęknęła cicho, a Azjatka, biorąc ten dźwięk za oznakę przebudzenia, wcisnęła na stopy buty i wyszła z dormitorium. Nie mogła nawet przypuszczać, co przeżywała jej przyjaciółka.

***

Rose zacisnęła dłoń na zawieszce skorpiona i rozejrzała się. Wzięła głęboki wdech i właśnie w tym momencie zawiał porywisty wiatr, sypiąc jej piaskiem w oczy. Odwróciła głowę, a kiedy ponownie spojrzała w tamtym kierunku, osłaniając twarz ramieniem, zobaczyła tornado. Serce podskoczyło jej do gardła. Ściskając wisiorek, rzuciła się do ucieczki. Biegła pomiędzy roztrzaskanymi rzeźbami, przeskakiwała nad przewróconymi kolumnami, ale tornado cały czas ją doganiało. Tylko chwilę zastanawiała się, skąd się tam wzięło: wcześniej pustynia była całkowicie cicha i spokojna. W jednej sekundzie wiatr wzmógł się do niewyobrażalnej prędkości, podrywając w górę tony piachu.
Straciła równowagę, kiedy ziemia zatrzęsła się, i wpadła na rzeźbę Amora bez rąk. Posąg przewrócił się razem z nią i złamał w pół. Rose zakaszlała, czując piasek wpełzający do jej nozdrzy i gardła. Tornado znajdowało się coraz bliżej, a ona nie miała gdzie się schować. Rozejrzała się, szukając jakiejś kryjówki. Kilka metrów dalej leżała przewrócona i złamana kolumna. Gdyby udało jej się tam dobiec, mogłaby wcisnąć się w pęknięcie i spróbować przeczekać najgorsze. Odwróciła się plecami do wiatru i odetchnęła głęboko, zbierając całą swoją odwagę. Serce łomotało jej w piersi. Spojrzała na srebrnego skorpiona i przełożyła łańcuszek przez głowę. Nie chciała go stracić. Kiedy wisiorek znalazł się na jej dekolcie, wzięła wdech i pognała w stronę kolumny.
Nim dobiegła do złamania, coś uderzyło ją w tył głowy. Poleciała metr do przodu i upadła na brzuch. Pociemniało jej przed oczami i straciła przytomność, a wiatr szarpał jej włosami.

***

Kiedy Rose nie pojawiła się na pierwszej lekcji, Shila zaczęła się niepokoić. Nachyliła się nad ławką i szturchnęła Albusa. Wychylił się lekko do tyłu, by móc ją usłyszeć. Ishihara musiała szeptać, by nie zwrócić na siebie uwagi profesora.
- Widziałeś dzisiaj Rose? – spytała.
- Nie – odparł i wrócił do pozycji pionowej.
Shila westchnęła i z nerwów zaczęła stukać paznokciami o blat. Rozejrzała się po uczniach: byli wszyscy za wyjątkiem Weasley. Scorpius Malfoy siedział w ostatniej ławce, mało zainteresowany prowadzonym wykładem. Zerknął na nią i posłał jej nieodgadniony uśmiech.

***

Rose otworzyła oczy. Burza piaskowa szalała nadal, dlatego musiała osłaniać twarz ręką. Powoli i z wielkim trudem podniosła się na klęczki; wiatr przygniatał ją do ziemi, a wirujący wokół niej piasek utrudniał widzenie. Dotknęła drugą dłonią głowy; nie wyczuła krwi, ale była pewna, że nabawiła się siniaka. Stęknęła i podpełzła na czworakach do kolumny. Schowała się w szczelinie i zastanowiła, co powinna zrobić.
Nie wiedziała, co się działo, co się wydarzyło. Była pewna, że cisza na pustyni nie wróżyła niczego dobrego, ale na pewno nie spodziewała się burzy. Wyjrzała ze swojej kryjówki. Wiatr wiał z zadziwiającą prędkością, porwał złotą ramę lustra i roztrzaskał ją o jedną z niewielu kolumn, które wciąż stały pionowo. Fragmenty szkła wzbiły się w powietrze i wirowały niebezpiecznie, gotowe w każdej chwili zranić ją.

Co powinnam zrobić? Nie mogę tu siedzieć w nieskończoność!
Nie, chwila… Śnię. To tylko sen. Zaraz się obudzę.

Zacisnęła powieki i odczekała kilka chwil. Jednak nic się nie stało. Nie musiała nawet otwierać oczu, by wiedzieć, że nadal tkwi w śmiertelnej pułapce. Wiatr szumiał jej w uszach, smagając piaskowymi biczami po twarzy.

Dlaczego nie działa? Dlaczego się nie budzę?! Chcę się obudzić!

- Pomocy! – wrzasnęła, kiedy wydawało jej się, że wiatr przybrał na sile. Wiedziała, że to daremne: w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Była sama w swoim śnie, w swojej podświadomości, a nawet, gdyby jakimś cudem ktoś znalazł się obok niej, wiatr wył tak głośno, że zagłuszył jej wołanie.

Ktoś… Ktoś mógł znaleźć się w pobliżu! Malfoy! Malfoy, błagam, bądź tam…

Wyjrzała ze swojego schronienia, a wiatr natychmiast porwał jej włosy. Mrużąc oczy, rozejrzała się dookoła. Kawałki lustra wirowały nad jej głową. Obserwowała je dłuższą chwilę, po czym wyciągnęła rękę i chwyciła jeden z nich. Jako szukający drużyny Gryfonów nie miała problemów ze złapaniem poruszającego się obiektu. Zapomniała jednak o jednej bardzo istotnej rzeczy: krawędzie lustra były ostre i gdy tylko zacisnęła palce, przecięły jej skórę. Syknęła, ale nie upuściła lustra.
Przysunęła fragment do oczu. Był ubrudzony krwią, ale szybko wytarła ją o koszulkę i przyjrzała się odbiciu swoich oczu.
- Malfoy? – zapytała niepewnie. Czuła się głupio, mówiąc do lustra, ale nie miała wyboru. Tylko on był w stanie jej pomóc. – Malfoy, jeśli tam jesteś, proszę, odezwij się.
Jednak nic się nie działo, wciąż widziała tylko swoje oczy, załzawione od wiatru i piasku. Zraniona dłoń pulsowała bólem, ale Rose ledwo zwracała na to uwagę. Powoli ogarniało ją przerażenie: nie wiedziała, co się stało, dlaczego do tego doszło, ani co powinna zrobić. Wiatr zawodził, pchając w nią kolejne porcje piachu. Otarła twarz dłonią, zapomniawszy o krwi, przez co rozsmarowała ją sobie na policzku. Skrzywiła się, pociągnęła nosem i jeszcze raz spojrzała w kawałek lustra.
- Scorpius?
Jego imię w jej ustach zabrzmiało miękko, pomimo płaczliwej nuty, którą było zabarwione. Jedyna osoba, która była w stanie jej pomóc, która mogła dzielić jej los, była poza zasięgiem. Rose została sama, uwięziona w swoim śnie, w podświadomości, w tym innym świecie. Złapana w pułapkę, z której nie wiedziała, jak się wydostać.
Rozpłakała się, mając tego wszystkiego dość. Więź, która łączyła ją z Malfoyem przyniosła jej tylko strach i ból. Widziała wiele scen, w których teoretycznie miała być szczęśliwa, ale w tym momencie daleko jej było do radości. Była wściekła, przerażona i obolała.

Weź się w garść! Zachowujesz się jak dziecko!
Myśl, dziewczyno! Przecież jesteś w tym dobra!

Otarła zdrową dłonią załzawione oczy i jeszcze raz spojrzała w lusterko, tylko po to, by upewnić się, że Malfoya w nim nie było. Zamiast niego lub swojego odbicia ujrzała jednak coś innego. Między drobinkami piasku rysował się obraz czerwonych drzwi, smaganych wiatrem. Ich kolor był tak wyraźny, że z łatwością przebijał przez zawieruchę. Rose przyjrzała się im, marszcząc brwi. Gdzieś na tyłach jej umysłu pojawiła się myśl, że oto patrzyła na wyjście z tego koszmaru. Musiała je tylko odnaleźć.
Wyjrzała ze swojej kryjówki i w tym samym czasie ziemia ponownie się zatrzęsła, a po podłodze rozeszło się głębokie pęknięcie. Weasley podparła się zdrową dłonią, nie chcąc stracić równowagi i ze zgrozą obserwowała, jak szczelina poszerza się, wędruje dalej, aż przepoławia jedną ze stojących kolumn. Trzon drżał, po czym oderwał się od całości i runął w dół, a jego drobniejsze części od razu porwał wiatr.
Weasley przełknęła ślinę, osłoniła twarz ramieniem i powoli wyszła spod złamanej kolumny, która do tej pory służyła jej ochroną. Całkowicie odsłonięta i bezbronna, ruszyła w stronę wyjścia z ruin świątyni. Liczyła, że może poza nimi burza ustanie, lub chociaż zmaleje.

***

Shila wybiegła z sali, kierując się w stronę Wieży Gryffindoru. Miała niejasne przeczucie, że coś złego stało się Rose. Jej przyjaciółka nie pojawiła się na śniadaniu, ani na kilku pierwszych lekcjach. Z początku Azjatka myślała, że Weasley zaspała, ale kiedy mijały kolejne godziny, zmieniła zdanie. Ruda nigdy się nie spóźniała, a nawet jeśli, to miała ku temu dobry powód. Nigdy jednak dłużej niż 5 minut i zawsze wyjaśniała sprawę. Jednak tym razem… Shilę ściskało w dołku, kiedy myślała o Rose. Minęła zgraję Ślizgonów, którzy zaśmiali się na jej widok, ale zignorowała ich zaczepki.
- Gdzie tak pędzisz? – zapytał Hugo, który przechodził obok. Shila kątem oka dostrzegła „Dumę i uprzedzenie”, którą trzymał w dłoniach. Zmarszczyła brwi, tylko chwilę zastanawiając się, dlaczego miał przy sobie taką książkę. Zignorowała jednak ciekawość i spojrzała na brata jej przyjaciółki.
- Widziałeś dzisiaj Rose? – spytała, oddychając szybko.
- Nie. Stało się coś? – Hugo wyglądał na zmęczonego, oczy miał podkrążone, a kiedy inaczej chwycił książkę, Shila dostrzegła poobgryzane paznokcie. Postanowiła nie obciąż go swoim złym przeczuciem. Przecież mogło być tak, że Rose po prostu zaspała, prawda? Hugo nie musiał się od razu denerwować.
- Wszystko w porządku. Pożyczyła ode mnie lakier do paznokci i chciałam go odebrać, ale nie mogę jej znaleźć – powiedziała, od razu żałując, że to zrobiła. Miała ochotę walnąć się w łeb.

Serio, Shi? Lakier do paznokci?

Weasley uniósł brew, a Shila skrzywiła się, bo ten gest był niemal identyczny z tym, który czyniła Rose. Dziwne, bo to tej pory, Ishihara nie zwracała uwagi na podobieństwo rodzeństwa.
- I szukasz jej tylko po to, żeby odzyskać lakier? – spytał.
- Tak. To bardzo drogi lakier – odpowiedziała, jęcząc z myślach ze swojej głupoty. Hugo postanowił tego nie komentować. Kiwnął głową i odszedł bez słowa, ściskając w palcach „Dumę i uprzedzenie”. Shila jeszcze chwilę za nim patrzyła, po czym wznowiła bieg. Chciała jak najszybciej dostać się do dormitorium. Ściskało ją w żołądku i nie lubiła tego uczucia.
- Rose, jesteś tu? – zawołała, wbiegając do pokoju. Jej wzrok od razu spoczął na łóżku przyjaciółki. – O Merlinie…
Dziewczyna leżała pod kołdrą z rękami ułożonymi na wierzchu po obu stronach ciała. Była nienaturalnie blada, a usta przybrały lekko niebieski odcień. Jej rude włosy rozsypały się po poduszce, tworząc dookoła jej głowy aureolę. Shila przesunęła wzrokiem po ramionach przyjaciółki, wzdrygając się, kiedy ujrzała czerwoną plamę krwi na pościeli. Przez dłoń Rose przebiegało głębokie rozcięcie, wciąż zbyt świeże, by mogło się zasklepić. Ishihara podeszła i dotknęła Weasley. Ledwo jej palce musnęły skórę przyjaciółki, odsunęła się – ręka dziewczyny była lodowata.
- Rose? – Szturchnęła rudowłosą, próbując nie zwracać uwagi na chłód jej ciała. Chwyciła ją za ramiona i potrząsnęła mocno, ale Weasley nie zareagowała. – Rose! To nie jest zabawne! Ocknij się! – rozkazała, lecz to nie poskutkowało.
Shila zabrała dłonie i odsunęła się, zasłaniając usta dłonią. Zaczęła krążyć po pokoju, zastanawiając się, co powinna zrobić. Spojrzała na przyjaciółkę, lekki ruch klatki piersiowej wskazywał, że dziewczyna żyje. Tylko dlaczego straciła przytomność?

Muszę ją zabrać do Skrzydła Szpitalnego.

*

- Co się stało? – spytał Hugo, wbiegając do Skrzydła Szpitalnego. Czekali tam już na niego wszyscy: Shila, James, Lily, a nawet Albus oderwał się wreszcie od swoich „przyjaciółek”. Weasley zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na nieprzytomną siostrę. Leżała na łóżku, a jej blada skóra niemal zlewała się z białym prześcieradłem, którym ją nakryto. Lewą dłoń miała obandażowaną i tylko rude włosy stanowiły jedyny kolor na tym marnym obrazku.
- Nie wiemy – odpowiedział Albus. Hugo nawet nie zwrócił na niego uwagi, wciąż wpatrywał się w uśpioną twarz Rose. W jego głowie przewijało się milion myśli.
Nigdy nie powiedział na głos, że kocha Rose – był na to zbyt dumny. Przecież chłopcy nie mówili takich rzeczy o swoich siostrach, prawda? To było niemęskie, żeby przyznać, że kocha się siostrę. Lepiej było pociągnąć ją za warkocz, podokuczać z powodu jej piegów, albo wykorzystać jej umysł w celu odrobienia pracy domowej. Ale nigdy nie należało mówić, że się siostrę kocha. Co to, to nie. Jednak teraz, kiedy widział ją w tym stanie, coś w nim drgnęło. Próbował przypomnieć sobie ich ostatnia rozmowę, ale nie potrafił. Czuł się, jakby miał ją stracić. To  było irracjonalne, bo wiedział, że pielęgniarka na nic takiego nie pozwoli i prędzej czy później Rose odzyska zdrowie, ale i tak… Nie mógł przestać myśleć o tym, jak bardzo los go nienawidził. Najpierw odebrano mu Daisy, a teraz Rose…
- Co jej jest? – zapytał, podchodząc i dotykając dłoni siostry. Była zimna. – Jest lodowata. Musimy ją ogrzać, przynieście jakieś koce – powiedział, jednak nikt się nie ruszył.
Do pomieszczenia weszła pielęgniarka, niosąc jakiś napar. Z miseczki buchał zielony dym, roznosząc zapach cytrusów. Kobieta podeszła do chorej i nachyliła się, przystawiając miseczkę blisko twarzy nieprzytomnej dziewczyny.
- Co to jest? – Hugo przyglądał się, jak zielony dym wnika do nozdrzy siostry, a jej twarz od razu nabiera żywszych kolorów. Wzięła głębszy oddech, co uspokoiło rozedrgane nerwy Weasleya.
- Coś, co ją rozgrzeje – odpowiedziała pielęgniarka. Odstawiła naczynie na bok i spojrzała na przyjaciół. – Czy Rose ostatnio wspominała, że czuje się źle? – spytała.
- Nie. Wszystko było w porządku – odpowiedziała Shila, która najczęściej przebywała z rudowłosa.
- Miała do czynienia z jakimiś nieznanymi eliksirami?
- Nic mi o tym nie wiadomo. – Ishihara skrzyżowała ręce na piersi, przyglądając się nieprzytomnej przyjaciółce.
- Co jej jest? – spytał Albus, trzymając się na uboczu. Czuł dziwny niepokój, spoglądając na kuzynkę. Gdyby nie lekki ruch klatki piersiowej, wyglądałaby na martwą.

Dobrze, że pielęgniarka dała jej coś na ogrzanie, bo bez kolorów na twarzy wyglądała jak trup. Br.

- Rose śpi – odpowiedziała pielęgniarka, bardzo spokojnym głosem.
- Śpi? – zapytali przyjaciele jednocześnie, spoglądając na kobietę z niedowierzaniem. – Więc dlaczego się nie budzi?
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Rose jest pogrążona w tak głębokim śnie, że świat zewnętrzny nie ma na nią większego wpływu. Niestety, dopóki nie będę wiedziała, co ją doprowadziło do takiego stanu, nie będę w stanie jej pomóc. Mogę tylko czuwać, żeby się nie wyziębiła – wyjaśniła kobieta. Kiwnęła głową i udała się do swojej kanciapy.
Hugo wpatrywał się w twarz siostry. Nabierała kolorów, dzięki dziwnej miksturze, ale wciąż była nienaturalnie blada. Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Znał Rose i wiedział, że na pewno nie wpakowałaby się w nic niebezpiecznego. Jednak coś musiało się stać. Ludzie nie zapadają w śpiączki bez przyczyny! Prawda?
Nagle jego uwagę przykuło poruszenie. Shila zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz? – spytał Albus.
- Do dormitorium. Jeśli Rose zrobiła coś dziwnego, to jest pierwsze miejsce, w którym powinniśmy szukać – odpowiedziała. Weasley pokiwał głową, a Albus zaoferował pomoc, ale Shila uniosła dłoń, powstrzymując go. – Lepiej zostań tutaj. Nie przydasz mi się, skoro nie możesz wejść do naszego dormitorium.

*

Shila weszła do pokoju, rzuciła torbę na podłogę i rozejrzała się dookoła.

Od czego zacząć?

Podeszła do łóżka Rose, nie patrząc na okropną czerwoną plamę na pościeli. Skrzaty wezmą się za porządku dopiero za kilka godzin. Podniosła kołdrę i przerzuciła poduszkę, jednak niczego nie znalazła. Nachyliła się, przeszukując szafkę nocną. Kiedy otworzyła środkową szufladę, po dnie potoczyła się kolorowa kostka Rubika. Shila chwyciła ją i uniosła, marszcząc czoło. Zabawka była zniszczona. Cztery ściany: żółta, zielona, niebieska i czerwona były ułożone, lecz przez każdą z nich przebiegało głębokie pęknięcie.
Zastanowiła się chwilę, przypominając sobie inne sytuacje, w których kostka miała wpływ na sny Rose. Kiedyś jej przyjaciółka obudziła się plując piaskiem, innym razem opowiadała jej o Malfoyu, który wyciągnął ze swojego snu kamień. Kostki były ze sobą połączone, przenosiły ich do jakiejś innej rzeczywistości, w ich snach. Rose skaleczyła się podczas snu. I nie mogła się obudzić. A jej Bliźniacza Kostka została zniszczona. Nagle wszystko zaczęło nabierać sensu.
Wybiegła z dormitorium, trzymając w dłoniach kostkę.
- Wiem, co jej jest! – wykrzyknęła, wpadając do Skrzydła Szpitalnego. Prawie się przewróciła, potknąwszy o własne nogi. Odzyskała równowagę i podbiegła do łóżka Rose, rzucając na prześcieradło kostkę i wskazując ją palcem. – To jest przyczyna.
- Łamigłówka? Shila, serio? – burknął Albus, chwytając zabawkę i podrzucając ją jedną dłonią. – Co niby zrobiła jej ta kostka Rubika? Zanudziła? W dodatku jest popsuta.
- Nie. To nie jest zwykła kostka – rzekła, oddychając szybko po szaleńczym biegu. Spojrzała na przyjaciół, po czym powiedziała coś, czego żaden z nich się nie spodziewał:
- Musimy zawołać Malfoya.
- Malfoya? Tego Malfoya?
- A znasz jakiegoś innego? – burknęła.
- Ale co on ma z tym wspólnego? – spytał Hugo.
- Wszystko, Hugo. Uwierz mi – odpowiedziała, kiwając głową. Pokrótce wyjaśniła im całą sytuację. Opowiedziała o snach Rose i o tym, co się w nich działo, powiedziała o Jose, który szukał na ten temat informacji oraz o książce, którą znaleźli. Nie pominęła nawet kwestii potencjalnego „zakochania”. Wiedziała, że w takim momencie nie powinna niczego ukrywać. Musieli skupić się na tym, jak mieli pomóc Rose, a by to osiągnąć, Hugo i Albus musieli poznać prawdę. – Idźcie po Malfoya. Myślę, że tylko on będzie wiedział, co się stało.
Albus pokiwał głową.
- Ja się tym zajmę. Wy zawołajcie pielęgniarkę. Rose znowu zrobiła się sina z zimna.
Shila spojrzała na przyjaciółkę. Potter miał rację, jej usta były niebieskawe. Zaklęła cicho pod nosem. 

~*~
Standardowo już zapraszam na FACEBOOKA

20 komentarzy:

  1. O wow. W takim momencie? Serio? Mam się zabić? I jak się z tym poczujesz? Chcesz do końca życia mieć mnie na sumieniu? Chcesz, prawda? Nie kończ w takim momencie. Proszę.

    Hugo jako troskliwy braciszek... Widziałam ten cytat na twoim fb i mi się spodobał. Mam nadzieję, że Rose szybko się wybudzi. A Malfoy... Ciekawe, jak zareaguje. Zmartwi się czy będzie udawał, że się nie martwi? Obstawiam to drugie, ale jeszcze zobaczymy. Daisy... Kiedy wróci? Była jedną z moich ulubionych postaci i CHCĘ JĄ Z POWROTEM! Rozumiesz? Tu i teraz! :P Shila... Hm. Przyznam szczerze, że ta cała scena z pocałunkiem w zeszłym rozdziale jakoś średnio mi się podobała. Nie żebym miała coś przeciwko, ale... Shipowałam ją z Alem xDD Welcome to my brain xDD

    Tak więc pisz jak najszybciej nexta! Życzę weny i pozdrawiam cieplutko.

    ~ Marta ♥

    (P.S. Pierwsza!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeeej, to nie fair! Często kończę w takim momencie, dlaczego wszyscy się uparli, żeby mi wypomnieć ten rozdział? xD
      Cieszę się, że ci przypadł Hugo do gustu. Hm, jak Malfoy zareaguje? Tego nie wiem, bywa nieobliczalny! Ale niedługo się dowiemy! :) Bo piszę kolejny rozdział już. Cóż, jak mówiłam, Shila i Willow są dla mnie ważne i pewnie przez kilka chwil będę to ciągnąć. Ale kto wie, co się wydarzy później?
      Dzięki za poświęcony czas :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Pisz dalej i to już! Jak można przerwać w takim momencie, no jak? A tak poza tym nie mogę doczekać się Malfoy` a i jego reakcji :)
    Aktualnie to jest mój ulubiony blog dlatego tak się ucieszyłam, że jest jakaś nowość.:) Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww! <3 Cieszę się, że lubisz LnM :D To mnie podnosi na duchu.
      Piszę, piszę! :D
      Wesołego Alleluja!

      Usuń
  3. Wow! Super notka, tylko czemu musiałaś przerwać w takim momencie? Ciekawe jaka będzie reakcja Malfoya. z niecierpliwością czekam na kolejną notke na tym super blogu.
    Wesołyvh Świąt!

    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mi to dzisiaj powtarzają :D Przerwałam w takim momencie, żeby Was rozgrzać przed kolejnym rozdziałem!
      Wesołych!

      Usuń
  4. Moja droga, Ty tu do nas żuczki, a ja się czuję jak ten robak, który toczy taką kulę wiadomo czego :) - nie będę się tu wymądrzać od takich nazw, bo Ty tu jesteś specjalistą. Ja tylko mogę się powymądrzać matematyczno-fizycznie - chociaż parę wirusów i bakterii jeszcze po łacinie z biologii pamiętam :) Ale do rzeczy. Jak już rzuciłam szmatę w kąt po odgruzowywaniu mieszkania przed świętami to zabrałam się za czytanie, przeczytałam i padłam. A więc uzupełniam braki i "śpieszę" komentować. Rozdział jak zwykle fenomenalny i nie będę tego pisała co wszyscy bo wiesz co mnie zdenerwowało :) Jestem na prawdę ciekawa reakcji Pana M.. Myślę, że chłopak się trochę przerazi i zrozumie, że nie potrzebnie rozbijał butelkę. bo chyba to ma jakiś związek. Podobało mi się jak przedstawiłaś sytuację kiedy zaczynają znajomi martwić się o Rose. nie ma tam takiego "na hurra". Jest to stopniowo wprowadzanie atmosfery zdenerwowania, bo pewnie atmosfera grozy będzie w następnym odcinku. no przecież jak wpadnie Malfoy to się będzie działo :) Życzę Ci Wesołych Świąt. Dzięki wielkie za świetny odcinek i jak zwykle czekam na next. A może mały prezent poświąteczny :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesołych, kochana!
      Oj, no bo ja lubię do Was mówić "żuczki". To takie ładne słowo, nie uważasz?

      Dzięki za miłe słowa i poświęcony czas. Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Jak zareaguje Malfoy? Nie wiem, ten chłopak jest nieprzewidywalny! :D Ale możliwe, że się lekko zdziwi.

      Usuń
  5. Zacznę od tego, że znalazłam to opowiadanie zaledwie przedwczoraj. I przedwczoraj przeczytałam te pięćdziesiąt siedem rozdziałów, nie zwracając uwagi, że, nie dość, że jest późno, to jeszcze nad wyraz zimno. Powtarzałam sobie: jeszcze jeden i idę spać. Ale nie, bo każdy rozdział pchał mnie do następnego. Więc siedziałam, czytałam, aż przeczytałam. I kurczę, to jest na prawdę dobre. Pomijam sam fakt, że fabuła jest niebanalna (podrasowane kostki rubika? wtf? :D). Pierwsze skrzypce gra tu twój sposób pisania - lekki, zrozumiały, a przy tym niebanalny. Brak w nim irytującej przewagi czy to dialogów, czy opisów. Chwała ci za to, ;>
    Co do najnowszego rozdziału, mogę powiedzieć tylko jedno: Dlaczego Rose się, do licha, nie budzi, a Malfoy nie miał z tym najmniejszych problemów? (Chyba, że to coś ma wspólnego z tą butelką i różą w niej?) I co jest nie tak z tymi kostkami, skoro mogą człowieka nawet zabić? (Okej, to były dwie rzeczy, nieważne, :P)
    Pozdrawiam, : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj! Zawsze jestem pod wrażeniem, kiedy ktoś przeczytał LnM w przeciągu kilku dni. I zawsze powtarzam, że nie trzeba było się spieszyć - blog się nigdzie nie wybiera :) To niezdrowo tak! Ale mimo wszystko cieszę się bardzo, że historia Ci się spodobała. Dziękuję serdecznie za poświęcony czas i miłe słowa. Od razu cieplej się na sercu robi, kiedy ktoś uważa opowieść za niebanalną :)
      Czasem mam jednak wrażenie, że z tymi opisami albo dialogami to bywa różnie... Są rozdziały, że wyraźnie widać zaburzoną równowagę :)

      No masz rację, z kostkami jest definitywnie coś nie tak! Długo się zastanawiałam nad tym, czy wprowadzić element "niebezpieczeństwa", ale doszłam do wniosku, że ich życie nie może być aż taką sielanką. No i przecież Malfoy by się zbuntował, gdybym pozwoliła im "ot tak" się w sobie zakochać, bez żadnego sprzeciwu. Więc jest niebezpieczeństwo :) To trochę podgrzeje atmosferę, nie sądzisz? :)

      Jeszcze raz dziękuję. Życzę wesołych świąt i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. W przeciągu wszystkich dotychczasowych rozdziałów raczej równowaga jest zachowana, nie podejmuję się osądzenia, jak jest w poszczególnych, ;)
      W zupełności się zgadzam, ;3 Sielanki się szybko nudzą, a i sam Malfoy do całkowicie sielankowego świata zdecydowanie nie pasuje, :>

      Usuń
  6. Dobre, bardzo dobre. Niezwykle wartka akcja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle wspaniały. Co z tego, że przerwany w takim momencie, gdzie chcesz czytać dalej :) Wesołych Świąt, mimo to, że prawie się skończyły. I takie pytanko mam do Ciebie, czy masz jakiś zamysł na datę następnego rozdziału? Pozdrawiam :)
    ~M~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, niestety nie mam wyznaczonej daty kolejnego rozdziału. Hm, ale postaram się, żeby był jak najszybciej.

      Usuń
  8. Oczywiście świetny rozdział :))
    Szkoda że przerwałaś, ale jest przynajmniej to uczucie że nie można się doczekać ^^ powiem Ci, że postaci które sama wymyśliłaś oraz cały Twój blog pomaga mi w rysowaniu *-* Dziękuję za "natchnienia" :D
    Czekam na następny rozdział i nie mogę się doczekać^^ Pozdrawiam:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio?! Wow! To podziel się jakimś rysunkiem :D

      Usuń
    2. Jak uda mi się wymyślić coś zaskakująco ciekawego to na pewno ci coś wyślę na fb;)

      Usuń
    3. Jupi! :D Nie mogę się doczekać! :*

      Usuń
  9. Świetny blog! Nie tylko co piszesz, ale i grafika jest imponująca- zapraszam do siebie, twoja opinia dobrej pisarki wiele dla mnie znaczy!
    http://zanurzsieglebiej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawie to jest opowiadanie według mnie.Szkoda że tak mało osób wie o tym blogu.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o kulturalne wyrażanie swojej opinii. Wszystkie przypadki wulgarnego wypowiadania się będą usuwane.