11 kwietnia 2015

59. Słowa, które kruszą mury

 Albus wrócił pół godziny później, niemal ciągnąć za koszulę Malfoya, który niezbyt chętnie zgodził się przyjść. Właściwie to się nie zgodził, ale kiedy Potter przystawił mu do czoła różdżkę, zmienił zdanie. Jego mina nie wskazywała na to, by był zadowolony z tego faktu, krzywił się i mruczał pod nosem niezrozumiałe słowa.
Za nimi szła Lily Potter, marszcząc brwi w trwodze. Kiedy zobaczyła Rose, podbiegła do niej, niemal łkając.
- Zgarnąłem ją po drodze. Zaczęła pytać o Rose i w ogóle… – wyjaśnił krótko Albus, wskazując siostrę kciukiem i popychając Malfoya, by stanął przed nimi.
Ślizgon utrzymał równowagę, wyprostował plecy i schował ręce do kieszeni. Rozejrzał się po zgromadzonych, wszyscy wyglądali na zaniepokojonych. Prychnął cicho. A potem jego wzrok spoczął na nieprzytomnej Rose Weasley. Była nienaturalnie blada, prawie sina. Gdyby nie delikatny ruch klatki piersiowej, Scorpius mógłby przysiąc, że dziewczyna była martwa. Poczuł na plecach ciarki, wzdrygnął się.
- Po co mnie tu przywlokłeś? – spytał, odwracając się do Albusa.
- Musisz nam pomóc ją obudzić – powiedziała Shila. Spojrzał na nią, unosząc do góry brew.
- Nic nie muszę – odparł wrednym tonem. – Ewentualnie MOGĘ wam pomóc. Choć nie wiem, jak miałbym to zrobić. Jeśli Weasley bawiła się eliksirem snu to jej problem – dodał, obracając się w taki sposób, by stać przodem do drzwi wyjściowych. W myślach oszacował prędkość, jaką byłby w stanie rozwinąć i czas reakcji Pottera, który stał najbliżej niego, gotowy go powstrzymać.
- Słuchaj, nam też to nie w smak, ale tylko ty możesz jej pomóc – stwierdziła Ishihara. Sięgnęła do kieszeni, a Scorpius profilaktycznie odsunął się od niej. Po chwili wyjęła kostkę Rubika i podała mu. – Jej kostka pękła – dodała.
Malfoy wziął zabawkę w ręce i przyjrzał się jej. Pęknięcie przebiegało przez cztery ułożone ściany. Nie dał po sobie poznać zaskoczenia, jakie wywołała w nim ta wiadomość. Czyżby stan Weasley był jego dziełem? Poważnie zaczął się nad tym zastanawiać. Jego kostka doznała identycznych zniszczeń, kiedy rozbił butelkę z różą i obudził się z koszmaru. Przestała świecić i pękła, jakby ktoś uderzył ją młotkiem.
Spojrzał na Shilę, zastanawiając się, ile wiedziała o tajemniczych snach, Bliźniaczych Kostkach i ich „klątwie”. Przyjaźniły się z Weasley, więc pewnie mówiły sobie wszystko.

Ale czy na pewno?

- I niby co to ma wspólnego ze mną? – spytał, chcąc wybadać grunt.
- Wiemy, że oboje braliście w tym udział. Te kostki to nie byle jakie łamigłówki – wyjaśniła Shila. – To Bliźniacze Kostki, mające połączyć bratnie dusze. I wybrały was, ciebie i Rose. Jesteś jej bratnią duszą, drugą połową, nazwij to jak chcesz… Chodzi mi o to, że połączenie, które mieliście, działało tylko na was, na nikogo innego. Dzieliliście sny. I wierzę, że z tego powodu, tylko ty jesteś w stanie ją obudzić.
Malfoy przyglądał się krótką chwilę Azjatce. Z jej słów nie był w stanie wywnioskować, czy wiedziała, co się tak naprawdę stało. Przypuszczał jednak, że nawet się nie domyślała, że to on był przyczyną, przez którą Rose się nie budziła. Nie mogła tego wiedzieć, bo on sam odkrył to dopiero kilka chwil wcześniej. A jeśli nie wiedziała, nie obwiniała go. I wolał, żeby tak zostało. Widząc jej minę, nie miał wątpliwości, że zabiłaby go na miejscu, gdyby tylko wiedziała.
Przeniósł wzrok na Rose. Nie ruszyła się nawet na milimetr. Jej powieki były zamknięte, lekko drgały, jakby oczy widziały coś, czego nikt inny nie widział. Rzęsy rzucały długi cień na blade policzki, przypominały pajęczyny na zapomnianym manekinie. Wyglądała żałośnie smutno, a jednocześnie pięknie, niczym porcelanowa lalka. Jej rude włosy rozsypały się na poduszce jak aureola. Wydawało mu się jednak, że od jego przyjścia posiniała jeszcze mocniej.
- Chyba jej się pogarsza. – Drgnęła Lily Potter, wypowiadając na głos jego wcześniejsze myśli. Shila podeszła do przyjaciółki, przytknęła dłoń do jej policzka i westchnęła. Wzięła z szafki miskę, z której buchał dziwny, zielony dym, i przystawiła do twarzy chorej. Malfoy obserwował, jak rudowłosa wdycha dym i momentalnie nabiera kolorów.
- Malfoy, pomóż jej – powiedział Hugo Weasley, zwracając się do Ślizgona.
- To jest bardzo ciekawe, co mówicie – oznajmił. – Ale nawet, jeśli macie rację i tylko ja mogę ją obudzić, to przykro mi to mówić, ale nie mam pojęcia jak.
- A co się stało z twoją kostką? – spytał Albus.

Chciałbyś wiedzieć.

- Nic. Leży na moim łóżku – skłamał.
- Czyli ty nie miałeś żadnych problemów? – spytała Shila, marszcząc brwi.
- Nie – odpowiedział spokojnie. – I sądzę, że na nic się tu zdam. Cokolwiek to jest, Weasley musi radzić sobie sama.
Chciał odejść. Naprawdę chciał. Nawet zrobił kilka kroków, lecz wtedy jego serce zabiło szybciej. To było bardzo dziwne. Żołądek mu się skurczył, a dłonie zadrżały. Musiał je mocno zacisnąć w pięści, by nikt tego nie zauważył. Dlaczego to się działo?

Bo Ishihara miała rację, nazywając nas bratnimi duszami?
Och, zamknij się! Sam chciałeś pozbyć się Weasley. To teraz masz. Już na pewno nie pojawi się w twoich snach. Masz, co chciałeś. Więc weź się w garść i wyjdź stąd!
Na co czekasz? Idź sobie!

Zrobił kolejny krok, przygryzając usta. Dlaczego wydawało mu się, jakby drzwi oddaliły się na kilometr, a jego stopy zaczęły ważyć tonę?

Agrr!
Nie! Nie odwracaj się! Masz to w dupie, pamiętasz? Weasley jest tam, ty tu. Osiągnąłeś swój cel.

- Pocałunek prawdziwej miłości – powiedziała nagle Lily. Zaskoczyło to wszystkich, nawet Scorpiusa, dlatego zatrzymał się i spojrzał na nią. Również Shila, Hugo i Albus patrzyli na przyjaciółkę jak na nienormalną.
- Że co? – spytał blondyn, przekrzywiając głowę.
Jego serce zabiło jeszcze szybciej, dłonie zaczęły się pocić, a wszystkie jego zmysły krzyknęły naraz, by uciekał, bo nie spodoba mu się to, co za chwilę doda Potterówna.
- No… pocałunek prawdziwej miłości – powtórzyła, choć mniej pewnie niż poprzednie. Czując na sobie spojrzenia wszystkich obecnych, musiała zwątpić w swój pomysł. – No wiecie, z mugolskich bajek – dodała nieśmiało.
- Nie, nie wiemy – odparł Malfoy, dysząc, choć sam nie wiedział czy ze złości, czy niedowierzania.
- Kiedy w mugolskiej bajce ktoś zostanie poddany klątwie… - zaczął Albus.
- …tylko pocałunek prawdziwej miłości może ją złamać – dokończył Hugo. Malfoy spojrzał na niego jak na idiotę. – Lily, skąd ci w ogóle przyszedł do głowy ten pomysł?
- Nie wiem… Po prostu pomyślałam, że… To zawsze działa. No wiecie, miłość może zwyciężyć wszystko, a skoro te Bliźniacze Kostki miały sprawić, że się w sobie zakochają, no to.. No dobra, to było głupie – powiedziała, czerwieniejąc jak burak.
- Niekoniecznie. – Shila zmrużyła oczy, jakby się nad czymś zastanawiała, po czym spojrzała na Malfoya.

WIEJ!

- I tak nie mamy lepszego pomysłu. Pielęgniarka nie wie, jak jej pomóc, bo nie ma pojęcia o kostkach – powiedziała Ishihara.
- Może powinniście jej powiedzieć – zasugerował Scorpius, przysuwając się bliżej drzwi. Kątem oka zauważył, że Potter znalazł się krok od niego.

Cholera.

- Jasne, bo akurat by nam uwierzyła. Bliźniacze Kostki są bardzo rzadkie, ledwo udało nam się znaleźć o nich jakąkolwiek informację w książce – prychnęła dziewczyna.
- Cóż, choć nie popieram takich działań, zwłaszcza, gdy dziewczyna jest nieprzytomna, to muszę się zgodzić, że spróbować warto. Nie zaszkodzimy jej bardziej niż teraz, a kto wie, może pomożemy… - powiedział Albus. Lily uśmiechnęła się lekko.
Malfoy prychnął, spoglądając na rozmówców jak na kretynów. Miał ochotę puknąć ich wszystkich w czoła. Doskonale zdawał sobie sprawę, że rozmawiali o potencjalnym pocałunku jego i tej śpiącej królewny, kurna mać. To by się zgadzało, prawda? Kostki połączyły ich, więc teraz wszystko na jego głowie, nie? A niech się wypchają! Nie zamierzał jej całować. Nie, jeśli nie była w stanie na to odpowiedzieć. Nie przy nich. I „NIE” W OGÓLE!
- Czy wy siebie słyszycie? Słowem kluczowym w tym przypadku jest „nieprzytomna”! – warknął. – Nie będę całował nieprzytomnej laski. Macie mnie za jakiegoś zboczeńca? Poza tym absolutnie odmawiam zbliżania się do Weasley.
- Bo akurat ci to przeszkadza – prychnął Albus tak cicho, że tylko Malfoy, stojący najbliżej niego, był w stanie to usłyszeć.
Warknął przeciągle, jak rozgniewany pies.
- No dalej, Malfoy. Nie będziemy się śmiać – powiedziała Shila, wykonując zachęcający gest. – Przecież nic ci się nie stanie.
- Jesteście szurnięci! – warknął. – Po pierwsze, nie pocałuję jej. Nigdy. Niech sobie śpi snem wiecznym, jeśli ma taką ochotę – prychnął. – A po drugie… Nie ma czegoś takiego jak „prawdziwa miłość”, kretyni! – krzyknął. – A nawet jeśli jest, to na pewno nie między mną i Weasley. Pocałunek nie zadziała, więc nie ma powodu, by się starać.
- Zaraz cię grzmotnę – powiedział Hugo. Podszedł do Ślizgona, chwycił go za koszulę i pociągnął w stronę łóżka, na którym leżała Rose. – Jak znam życie, pewnie się do tego przyczyniłeś, więc teraz zrób coś, żeby ją obudzić, albo rozkwaszę ci nos – zagroził.
Blondyn wyszarpnął się i spojrzał na Weasleya z góry. Nie było to łatwe, ponieważ młody Gryfon prawie dorównywał mu wzrostem. Wciąż jednak miał kilka centymetrów przewagi. Poprawił ubranie i wysyczał:
- Z pewnością twoja siostra byłaby przeszczęśliwa, gdyby wiedziała, jak traktujesz jej nieprzytomne ciało.
- Próbuję jej pomóc. Zrozumiałaby.
- Jesteś pewien? – spytał Malfoy, unosząc do góry brew. Zauważył w oczach Weasley zwątpienie i postanowił drążyć dalej. – Weasley mnie nie lubi, więc już sobie wyobrażam, jakby zareagowała.
- Po prostu to zrób i damy ci spokój – powiedziała Shila, przerywając im.
Malfoy prychnął i spojrzał na dziewczynę.
- Jak chcecie. To nie ma sensu, ale zrobię to. Tylko później nie mówcie, że was nie uprzedziłem – oznajmił. Jeszcze raz poprawił koszulę, po czym nachylił się lekko nad nieprzytomną Rose. Z bliska czuł chłód jej skóry. Jego serce zabiło szybciej, gdy jej zapach dotarł do jego zmysłu.

A co, jeśli to zadziała?

Dotknął ustami jej ust, były zimne, lecz miękkie. Serce waliło mu jak młot i miał wrażenie, że wszyscy je słyszą. Spróbował się uspokoić, choć tak naprawdę stresował się. Bał się, że jeśli pocałunek prawdziwej miłości zadziała, będzie musiał przyznać przed wszystkimi, że…

Co to, to nie.

Odczekał dwie sekundy, by nie powiedzieli mu później, że się nie postarał, po czym wyprostował się. Wszyscy nachylili się nad łóżkiem, przyglądając Weasley, ale ona wciąż pozostawała nieprzytomna. Mijały minuty, nic się nie stało.
- Zadowoleni? Banda zboczonych idiotów – mruknął Malfoy. Przepchnął się obok Albusa i Hugona i stanął obok.
- Nie zadziałało… Nie rozumiem… Czy nie mieli się w sobie zakochać? – spytała Lily płaczliwym tonem.
- Prawdziwa miłość nie istnieje, kretynko.
- Kostka pękła, zanim to się stało – szepnęła Shila.
- No i co teraz? Przecież musi być jakiś sposób! – wykrzyknął Weasley.
- Ta, zostawcie ją w spokoju. Odeśpi swoje i się obudzi – burknął niezadowolony Malfoy. Nie wiedzieć czemu, jego humor znacznie się pogorszył. Nie mógł rozgryź dlaczego. Czuł się zawiedziony, że pocałunek nie zadziałał? Nie, przecież na to liczył…
Nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa.
- Wymyślimy coś innego.
- Ale już beze mnie – powiedział Malfoy. Poprawił mankiety koszuli i ruszył w stronę drzwi. – Miło było, ale…
- Stój. – Potter pojawił się przed nim z imponującą szybkością. – Możesz się jeszcze przydać.
- Jeśli karzecie mi ją całować jeszcze raz, doniosę na was pielęgniarce – zagroził Scorpius. – Jesteście nienormalni. Powinniście dać jej spokój i pozwolić profesjonalistom się z tym uporać.
- Nie. Malfoy, tylko ty…
- Zamknij się, Ishihara – warknął, spoglądając na nią. – Mam dość słuchania o tym, że tylko ja mogę jej pomóc. Nie wiesz, jak to było utknąć w tych cholernych snach! Nie masz pojęcia, co oboje, ja i Weasley, przeszliśmy, więc się nie wypowiadaj. Nie masz do tego prawa! – powiedział, zbliżając się do niej. Niemal dźgnął ją palcem w pierś, ale powstrzymał się, uznając, że byłoby to niestosowne. – I nie masz prawa… ani ty, ani żaden z was, zmuszać mnie do tego, bym jej pomagał. Nie będę jej całował, obmacywał, czy co tam sobie wymyślicie. To obrzydliwe. Wy jesteście obrzydliwi. Jak w ogóle mogliście pomyśleć, że…
Musiał zamilknąć, bo jego głos dziwnie zmiękł. Zacisnął usta, modląc się, by Azjatka, która wciąż wpatrywała mu się w oczy, nie dostrzegła tego…
- O wow – wyszeptała i wtedy zrozumiał, że jednak to dojrzała. – Zależy ci – powiedziała cichutko.
- Majaczysz – mruknął, odsuwając się od niej.
- Nie, nie! Widzę to dokładnie – wyznała, łapiąc go za ramię. – Skoro ci zależy, to dlaczego nie chcesz…
- Bo nie wiem jak – warknął, wyrywając ramię. – I nie zależy mi. Ale gdyby tak było, to doradziłbym, żebyście powiedzieli o wszystkim pielęgniarce.
Zabrał jej kostkę, którą trzymała, i podrzucił ją w dłoni.
- O wszystkim – dodał.
Podszedł do nieprzytomnej Weasley i wyciągnął rękę z łamigłówką. Położył ją tak, by bezwładna dłoń dziewczyny ją przykryła. I właśnie w tym momencie, gdy ich dłonie jednocześnie znalazły się na zabawce, poczuł ból brzuchu.
Miał wrażenie, jakby porwała go trąba powietrza. Zasłonił oczy dłonią, a gdy znowu je otworzył, znalazł się na pustyni. Szalała właśnie burza piaskowa, więc musiał osłonić twarz rękawem. Rozejrzał się, dokąd sięgał wzrokiem, widział tylko piasek. Niebo nie było widoczne przez wirujące drobinki. Wiatr smagał go po twarzy. Kiedy się odwrócił, dostrzegł drobną postać, zmierzającą w jego kierunku. Nagle podniosła głowę, patrząc wprost na niego. Rozpoznał Weasley. Ona najwyraźniej jego również dostrzegła, bo stanęła zaskoczona, jakby nie dowierzając własnym oczom.
- Malfoy?
Znowu ścisnęło go w dołku. Wiatr sypnął mu piachem w oczu. Zasłonił się ręką.
- Malfoy?
Otworzył oczy i spojrzał na Gryfonów, którzy zawiśli nad nim. Z zaskoczeniem odkrył, że leżał na podłodze, a jego potylica pulsowała bólem. Dotknął tamtego miejsca, oczami wyobraźni widząc, jak powstaje guz.
- Ała! Pozwoliliście mi upaść?! – spytał z wyrzutem.
Potter wyprostował się jako pierwszy.
- Już marudzi. Nic mu nie jest – powiedział, odsuwając się.
- Wszystko okej? Straciłeś przytomność. – Ishihara podała mu rękę, którą chwycił, i pomogła mu wstać. Zachwiał się lekko, bo pociemniało mu przed oczami.

Co to było?
Widziałem Weasley.
Byłem w jej podświadomości? Ale jak…?

Odwrócił się i spojrzał na nieprzytomną rudowłosą. Leżała w takiej samej pozycji, jak kiedy przyszedł. Z jedną różnicą… Pod jej dłonią znajdowała się kostka Rubika. Bliźniacza Kostka. Ta sama, którą chciał jej oddać. Ta, której dotykał.

O jasny… Kur…

Kiedy dotarły do niego wszystkie fakty, musiał się powstrzymać przed przewróceniem oczami. No jasne, wszystko musiało się sprowadzać do tych pieprzonych kostek!
Dotarło do niego również coś innego. Skoro już wiedział, jak skontaktować się z Weasley, a możliwe nawet, jak jej pomóc, odkrył, że chciał to zrobić. Czuł wewnątrz siebie, że powinien.
- Wiem, co muszę zrobić – powiedział nagle, patrząc na bladą twarz dziewczyny.
- Pomożesz jej? – spytała Lily Potter. Nie zaszczycił jej odpowiedzią.
- Przynieście jakieś krzesło – rozkazał.
Hugo przeszedł obok nich i przyniósł proste, plastikowe krzesełko, które wcześniej stało po drugiej stronie pomieszczenia. Malfoy usiadł na nim, nie spuszczając wzroku z Weasley.

Perspektywa Scorpiusa

Okej, jest ładna. Tak, przyznaję. W swojej głowie, ale i tak się liczy. Zresztą to nie tak, że nie doceniam kobiecego piękna. Nie lubię Weasley, jasne, ale nie mogę zaprzeczyć. No chyba ślepy nie jestem, nie? Widzę, jak wygląda. Nawet kiedy udaje zmarłą, ma w sobie więcej urody niż niejedna Ślizgonka. O, chyba się trochę zagalopowałem…

Czułem szybkie bicie serca, kiedy przyglądałem się jej zamkniętym oczom. Widziałem, jak powieki drgają, a cienie na policzkach tańczą. Słabe światło nadawało jej bladej skórze dziwną księżycową poświatę, choć było dopiero późne popołudnie. Oddychała bardzo spokojnie, przykryta prześcieradłem. Bił od niej chłód, jakby wszystkie zabiegi, mające utrzymać ciepło jej ciała, nie powiodły się. Wyglądała na bezbronną i delikatną, jakby nawet najlżejsze uderzenie mogło ją zniszczyć. Kiedy o tym myślałem, coś we mnie narastało. Miałem wrażenie, że wynurzyłem się z wody, oddychałem szybko i nierówno. Na myśl o Weasley uwięzionej w swojej podświadomości skręcało mi żołądek.
Nie wiedziałem, dlaczego tak się czułem. Albo… nie chciałem tego przyznać.
Wzbraniałem się przed tym tak długo, jak mogłem, jednak wciąż po mojej głowie tłukły się słowa Shili Ishihary. „Zależy ci”. Dwa proste słowa, nic nie znaczące, nieprawdziwe. Tylko dlaczego, nawet w swojej głowie, czułem ból, zaprzeczając?
I dlaczego ścisnęło mi gardło, gdy choćby pomyślałem o tym, by odejść i zostawić ją w tym śnie?

Pieprzone wyrzuty sumienia!

- Co tu się dzieje? – spytała pielęgniarka, wychodząc ze swojej kanciapy. Spojrzała na nas groźnie. – Za dużo was tutaj!
Powstrzymałem się przed przewróceniem oczami. Pięć osób to jeszcze nie tragedia. A ona nie powinna być wcale zaskoczona, przecież Weasley ma wielką rodziną! I mnóstwo przyjaciół. Dobrze, że ich wszystkich nie przywiało.
- Malfoy… Znaczy się Scorpius – zająknęła się Shila. – Chciał się zobaczyć z Rose – dodała z uśmiechem.
Znowu miałem ochotę wywrócić oczami. Ta dziewczyna mnie irytuje. A po tym, co odwalili z resztą rodzinki przed chwilą, nie zapomnę do końca życia. Zmuszając mnie do całowania nieprzytomnej Weasley… Zboczeńcy.
Prawda była taka, że chciałem ją pocałować. Robiłem to już wcześniej, więc nie byłoby to nic nadzwyczajnego. Weasley całowała naprawdę dobrze i zawsze smakowała truskawkami. Nie wiem, jak to robiła, ale to było świetne uczucie. Jednak nie planowałem nigdy, NIGDY, całować jej bez jej zgody i wiedzy. Nie jestem żadnym gwałcicielem. Poza tym nie odpowiadała mi ta publiczność. Dotychczas mieliśmy z Weasley więcej prywatności.
- Dobrze. Ale reszta niech idzie, mogą zostać tylko dwie osoby – powiedziała pielęgniarka. Mało się nią interesowałem, bo przeżywałem własne kryzysy. Chyba Shila zaproponowała, że zostanie i przypilnuje mnie, ale Hugo się uparł, że chce doglądać siostry. Mi wszystko jedno, byleby mnie nikt nie dotykał, kiedy się „połączę” z rudowłosą.
Próbowałem przeanalizować swoje uczucia.
Nie wierzyłem w miłość. Wierzyłem w przywiązanie, sympatię, lojalność i obowiązek, ale nie w miłość. Sam nie wiedziałem, dlaczego. Nie, żebym miał świetny wzorzec w domu, ale przecież nie mieliśmy pod dachem jakiejś patologii. Matka mnie kochała, ale tak to jest z matkami. Czym różni się miłość do dziecka od miłości do dziewczyny?
Nie wierzyłem w miłość. A jednak, gdy patrzyłem na nieprzytomną Weasley i przypominałem sobie wszystkie sny z jej udziałem, wszystkie fantazje i wizje ukazane przez kostki, czułem ciepło w sercu. To było takie dziwne i niespotykane. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Było dokładnie tak, jak w tych wszystkich książkach, które rodzice kazali mi czytać.
„Zależy ci.”

Zależy mi.

Kiedy wreszcie to przyznałem, poczułem ulgę. Jakby zdjęto ze mnie wielki ciężar.
Odetchnąłem i spojrzałem na Hugona, który został mi towarzyszyć. Reszta ferajny wyszła, jak prosiła pielęgniarka.
- Tylko spróbuj czegoś niestosownego, a połamię ci ręce – zagroził.
- To ja będę nieprzytomny, gnomie. Jeśli mnie tkniesz, zamienię cię w dżdżownicę – odgryzłem się.
- Po prostu rób to, co masz zrobić – powiedział, poprawiając czuprynę rudych włosów. Zadziwiające, ale zwróciłem uwagę na to, że miały inny odcień niż włosy Rose; były bardziej kasztanowe niż jego siostry.
Odwróciłem się od niego i złapałem kostkę, którą przykrywała dłoń Rose.
Świat dookoła zawirował, ścisnęło mi żołądek. Czułem się tak, jakby wessało mnie tornado. Nagle znalazłem się na pustyni, wśród szalejącej burzy piaskowej. Musiałem osłaniać oczy przed wiatrem, który rzucał we mnie piachem. Momentalnie zrobiło mi się zimno. Obejrzałem się, dostrzegając dziewczynę stojącą kilka kroków ode mnie.
- Weasley?! – zawołałem.
Odwróciła się i spojrzała w moim kierunku. Wstrzymałem oddech. No jasne, miała na sobie piżamę. Długie spodnie w kratkę i koszulkę na ramiączkach, która była ubrudzona krwią. W normalnych okoliczność, piersi uwypuklające się pod materiałem, wyglądałyby bosko. Co ja gadam… I tak wyglądały bosko. Nie mogłem jednak zbyt długo się na nich skupiać, bo przecież przybyłem tam, żeby jej pomóc.
- Malfoy? – spytała, zbliżając się. – Jesteś tutaj, czy sobie ciebie wymyśliłam?
- Jestem – odpowiedziałem, przenosząc wzrok na jej twarz. Była wysmarowana krwią i zmieszanym ze łzami piaskiem. Jej oczy, lekko czerwone od smagania wiatrem, błyszczały.
Wydała z siebie dźwięk ulgi i biegiem pokonała kilka dzielących nas kroków. Nie spodziewałem się tego, ale poczułem się dobrze, kiedy rzuciła mi się na szyję. Wtuliła twarz w moje ramię i zatrzęsła się lekko, jakby płakała. Nie często kogokolwiek przytulałem, więc nieco niezdarnie poklepałem ją po plecach. Choć świetnie było czuć jej ciało tak blisko swojego, oddzielone tylko cienkim materiałem moich ubrań i jej piżamy, nie umiałem się odnaleźć w tym całym przytulaniu.
- Dziękuję – powiedziała, szlochając dalej w moje ramię. – Dziękuję, że po mnie przyszedłeś.
Tymi słowami skruszyła moje mury. 

~*~

OFICJALNA STRONA NA FACEBOOKU! 

39 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział. Jak zwykle sprawiłaś, że nie można się doczekać następnego. Mam nadziej, że wena Ci dopisze i kolejna część twojego niesamowitego opowiadania ukaże się niedługo. Miłego, przyjemnego i oczywiście szybkiego pisania życzę
    ~M~

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie, ślicznie, ślicznie! Naprawdę super rozdział. Biedna Rose, ale Malfoy ją uratuję prawda? Nie możesz zrobić inaczej ona musi przeżyć! Już zaplanowałam jej ślub z Malfoyem. A scorpius... Wreszcie się przyznał, że mu zależy. Czekam na kolejną notkę i weny życzę!

    - Izi

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział rewelacyjny! Rzadko się zdarza, żebym się uśmiechała do ekranu przez większość czasu, gdy coś czytam, a tu proszę! Postawa przyjaciół Rudej była świetna, najbardziej zaimponował mi Hugo zachowaniem w stosunku do Scorpiusa. A jak Lily wypaliła z tym pocałunkiem... Od tego momentu tak naprawdę Malfoy zaczynał się przełamywać. Uwielbiam Cię za to jak piszesz, jak kreujesz bohaterów, jak rewelacyjnie to rozegrałaś! Strasznie długo czekałam, aż on to w końcu przyzna i voila! Jeszcze w tak świetny sposób. Oby ją tylko zdołał jakoś stamtąd wyciągnąć.
    Pozdrawiam i życzę weny odnośnie kolejnych rozdziałów! :)
    P.S. Mam nieprzyjemne uczucie, że powoli LnM zbliża się do końca i aż mi się przykro robi... Powiedz, że jeszcze dużo przed nami, a przynajmniej no... sporo. Nie byłabym zawiedziona gdybyś doszła do pięknej setki w rozdziałach... Ale to chyba marzenia, prawda? :D Chociaż w świecie magii wszystko jest możliwe!

    Buziaki, Julss xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana, za miłe słowa! Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą :)
      Niestety, LnM zbliża się do końca. Zostało już bardzo niewiele do omówienia. Ale nie martw się - obiecałam Wam drugą część, prawda? :) Zacznę ją pisać zaraz po zakończeniu tej części, choć może mi trochę zająć, zanim wszystko sobie poukładam. Nie mniej jednak, Scorpius i Rose jeszcze wiele przeżyją, osobno i wspólnie :D

      Usuń
  4. Łaa... ale fajnie <3 wreszcie 'mury' padły, chcę juz dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i na koniec miał byś wielki buziak :) Żartuję, ale rozdział przedni. Świetnie, że jednak nasz Scorpius się odnalazł w roli wybawcy. Mam nadzieję, że mu się uda i będzie chociaż malutki happy end. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Mam nadzieję, że nie masz jakiegoś kolokwium przed sobą i wena Ci dopisze no i wiosenna aura :) Wiedziałam, że trzeba go będzie trochę siłowo przymusić do przyjścia do Rose. Jak by tak sam z własnej inicjatywy przyszedł to byłby mało Malfoyowaty - nie wiem jak to napisać :). Na naprawdę cudo. Pozdrawiam i życzę weny aj jaki miły sobotni wieczór już śmigam na drugie opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A "pocałunek prawdziwej miłości" nie wystarczył? :D
      No na pewno będzie "happy end"! Przecież wiesz, że Malfoy jak już się za coś zabiera to doprowadza to do końca :D
      Nie mam kolokwium w najbliższym czasie, więc luzik :) Wena dopisuje cały czas! Widzisz, w przeciągu tygodnia dodałam 2 rozdziały na LnM! Takiej prędkości to ja od 2010 roku nie miałam :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. TAK, TAK, TAK! Rozdział cudo! Jakże się cieszę, że Malfoy zrozumiał, jak się cieszę ;) Do tego cudownie, że nie zakończyłaś tego jakimś ogromnym buziakiem, dzięki temu rozdział jest taki naturalny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To w sumie urocze, w sensie ostatnie zdanie. Trochę zbyt urocze, jak na Malfoya, ale co ja tam wiem - człowiek się zmienia. Z drugiej strony cieszę się, że Malfoy w pewnym sensie przyznał się do tego, że mu zależy na Rose. I próbuje ją uratować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po 58 rozdziałach i po tym co oboje przeszli, Malfoy może być trochę uroczy :D Ale spoko, pewnie niedługo mu się odwidzi.

      Usuń
    2. Ja tu się cieszę, że Malfoyowe mury się kruszą, a pani mi tu mówi "spoko, spoko, odwidzi się" ;__;
      No ale taka chyba powinność autorska, więc nam pozostaje czekać ba to, co nadejdzie. I znieść to jakoś :')

      Usuń
    3. Nie napisałam, że na pewno mu się odwidzi xD Ale może mu się odwidzieć. Zwłaszcza po tym, co mu zgotowałam w następnym rozdziale. Ech, chłopak mnie znienawidzi...

      Usuń
  8. Jestem zakochana *-* mam nadzieje że niedługo nowy rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże kochana! Napisałaś to tak niedawno, a ja i tak jestem nienasycona! Potrzebuję przeczytać więcej rozdziałów! Dawaj kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Love IT. Gieniusiu ty kochany jest świetna, jak zawsze piszesz tak że chce się więcej. Scorpius się przyznał!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Było trudno ze względu na szkołę ale się udało wszystkie 59 rozdziałów od wczorajszego popołudnia zostały przeczytane <3 Kiedy mam spodziewać się kolejnego rozdziału, ile rozdziałów ogólnie przewidujesz, czy piszesz jakiegoś innego bloga i czy poleciła byś mi jakieś opowiadanie (niekoniecznie motyw HP) to pytania, które mnie ,,prześladują" :D więc byłabym mega wdzięczna za odpowiedź. Życzę weny i pozdrawiam. ~ Skay

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jakie poświęcenie! Dzięki :D
      Śpieszę z odpowiedziami. Nie wiem, kiedy będzie nowy rozdział. Mam teraz na głowie kilka projektów na uczelni i kolokwium, więc skupiam sie raczej na tym niż na pisaniu. Nie przewiduję żadnej liczby, bo... Ech, no ja po prostu jestem w tym kiepska xD Z założenia LnM miała mieć 30 rozdziałów, a widzisz, co się porobiło xD Ale do końca już nie zostało dużo. Czy poleciłabym Ci jakies opowiadanie? hm, wszystkie, które są w zakładce "Lista Płac" :) Nie czytam już, co prawda, ffhp, bo sama jedno piszę i mi jakoś tak nie wchodzą inne historie xD Ale czytam inne :) No i oczywiście polecam też moją Magię Życzeń - link po lewej stronie bloga :)

      Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  12. Pierw zszokowała mnie długość tej notki. jestem tu pierwszy raz i myślałam że takiego długiego to nie będzie mi się chciało czytać, ale przeczytałam i teraz muszę wrócić do poprzednich notek.
    Dzisiaj swój początek ma też moje blogowanie zapraszam na anytsujdream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do LBA ;) Więcej informacji tutaj - http://hogwart-xxi-wiek.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy kolejny rozdział ? Cudo weny życzę ~nowa czytelniczka :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wreszcie przyczytałam całość :) Długo mi zajęło, to w końcu prawie 60 rozdziałów :)
    Ale nie żałuję, opowiadanie naprawdę podoba mi się.
    Nie zajmowałam sie błędami, tych w całym opowiadaniu nie jest dużo, np. w 59 rozdziale zobaczyłam tylko jeden:
    poczuł ból brzuchu
    brzucha
    Opowiadanie niesamowicie wciąga, stworzyłaś bardzo ciekawą historię. Pierwszy raz czytam tak dobre opowiadanie z młodszym pokoleniem Potterów, Weasleyów oraz Malfoya.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za miłe słowa :) Oj, błędów to w LnM na pewno znajdziesz wiele, zwłaszcza w tych starszych rozdziałach, ponieważ sprawdzanie ich idzie mi bardzo mozolnie :D Może na wakacje uda mi się poprawić ich więcej.
      Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas :)
      Nowy rozdział się pisze :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  16. Hej Monica :)
    Przeczytałam twojego bloga w ciągu kilku dni, bo tak bardzo mnie wciągnęła ta historia ... Scorpius i Rose ... To takie piękne ... Szczególnie patrząc na niezbyt dobre stosunki ich rodziców :/
    Nawet nie wiesz jak długo czekałam na te dwa słowa ze strony Scorpiusa "zależy mi". Na reszcie. ..
    To słodkie że po nią wrócił.
    Czekam niecierpliwie na nn i życzę mnóstwa weny :*
    Ściskam mocno
    ~ Alex ♡ _ ♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam Twojego bloga w jakieś 4 dni i jestem pod wrażeniem poleciłam go koleżankom i też im sie podoba czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  18. 4 dni temu napisałaś że jesteś w trakcie pisania kolejnego rozdziału i zastanawiam sie czy magicznym cudem go po prostu nie widzę czy jeszcze go nie ma?
    przeczytałam wszystko w przeciągu 1.5 dnia i nie mogę się doczekać następnego rozdziału.. to wszystko jest takie cudowne :) nie widziałam bardziej wciągającego bloga. Czytając czekałam kiedy w końcu "zakochają się" w sobie i do tego się przyznają, byłam pewna ze nastąpi to po 10 rozdziale, bardzo dobrze ze nastąpiło to tak późno i nawet nie "do konca". czekam... :)) ale jestem mega szczęsliwa ze w końcu to nadeszło :) i oby nie minęło.. 50 rozdziałów to i tak dużo na próby zejścia się tej miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  20. Czeka z niecierpliwością na kolejny rozdział. Piszesz swietnie :F

    OdpowiedzUsuń
  21. zapomniałaś o blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego tak mówisz?
      Gdybyś wchodził/a na mojego Facebooka, wiedział(a)byś, że rozdział jest w trakcie przygotowania. Poza tym na LnM były już dłuższe przerwy, więc to, że nie ma rozdziału od miesiąca nie znaczy, że blog został zapomniany.

      Usuń
    2. Jak nazywasz sie na Facebooku?

      Usuń
    3. Nie znam nazwy Twojego profilu na facebooku. Sprawdziłam parę wpisów i są znacznie krótsze odstępy czasu niż miesiąc, poza tym dużo autorów blogów z dnia na dzień rezygnuje nie informując o tym. Dlatego zapytałam. Ale czekam na kolejny rozdział :)

      Usuń
    4. Dokładnie tak samo jak tutaj: MonicaMargaretSerafin - link jest podany w ramce "Informacje" :)
      No raz się zdarzyło, że notki nie było przez kilka miesięcy, więc jeden miesiąc to jeszcze nie tragedia xD

      Usuń
  22. Bardzo fajny blog, oraz opowiadanie!

    Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do LBA!!!
    Szczegóły na moim blogu: school-for-supernaturals.blogspo.com
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  25. Wszystko co jest tu napisane jest bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o kulturalne wyrażanie swojej opinii. Wszystkie przypadki wulgarnego wypowiadania się będą usuwane.